Asseco Gdynia rozpoczęło sezon od dwóch porażek (z MKS-em Dąbrowa Górnicza i Miastem Szkła Krosno). W Słupsku ekipa Przemysława Frasunkiewicza była skazywana "na pożarcie".
Gdynianie chcieli jednak udowodnić, że stać ich na grę na poziomie PLK, choć wielu to kwestionowało po dwóch pierwszych spotkaniach.
- Zawodnicy w końcu zagrali na miarę swoich możliwości. I tutaj nawet nie chodzi o zwycięstwo, ale bardziej o to, że nikt nie kalkulował, nie oszczędzał się. Każdy zostawił serce na parkiecie. Taki styl powinien nas charakteryzować. Oczywiście ten styl musi być połączony z myśleniem. Bo samo bieganie z walczeniem nic by nie dało, bo to nie MMA - tłumaczy szkoleniowiec Asseco.
Gdynianie byli szybsi, zwrotniejsi i agresywniejsi od gospodarzy, którzy ponieśli tym samym drugą porażkę w sezonie. Wcześniej słupszczanie na własnym parkiecie przegrali z Polfarmeksem Kutno.
ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: Potrzebujemy serii zwycięstw w lidze
{"id":"","title":""}
- Nie uważam, żeby Energa Czarni Słupsk zagrali słabe zawody. Ja rozumiem, że wiele osób nas skreśliło po dwóch pierwszych meczach, ale taki jest właśnie sport. Tutaj zdarzają się niespodzianki - mówi Frasunkiewicz.
Asseco otrząsnęło się po dwóch porażkach i powoli wychodzi na prostą. Potwierdzeniem lepszej dyspozycji ma być spotkanie z Polfarmeksem Kutno w najbliższą niedzielę
- Wciąż mamy sporo problemów w drużynie, ale pewne rzeczy zaczynają się krystalizować. Nasza gra wciąż jest daleka od ideału, ale aczkolwiek zaangażowanie w sobotę było na odpowiednim poziomie - komentuje opiekun Asseco Gdynia.