Wielkie emocje towarzyszyły środowej inauguracji Euroligi edycji 2006/07 na Dolnym Śląsku. Polkowiczanki były już w ogródki i witały się z gąską, ale ostatnie fragmenty regulaminowego czasu tąpnęły miejscową widownią. Zawodniczki Wadima Czeczuro po słabszej trzeciej i czwartej w kwarcie od początku ostatniej ćwiartki grały znakomicie. Dzięki temu na cztery minuty przed końcową syreną wyszły na dwunastopunktowe prowadzenie. To było jednak za mało, aby dowieźć w miarę bezpieczną przewagę. Drużyna Uniqa Euroleasing Sopron wzięła się ostro do roboty i doprowadziła do dogrywki. - W końcówce zawodów niepotrzebnie się podpaliliśmy, trzeba było zagrać spokojne z głową, natomiast my mieliśmy kilka nieudanych akcji i tego nam właśnie zabrakło, aby rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść - komentował na gorąco coach CCC.
Początkowa faza pierwszej dogrywki należała do ekipy z Węgier. Sygnał do odrabiania strat dały Chorwatka Marija Rezan oraz Walerija Musina, których akcje przedłużyły nadzieje polkowiczanek o kolejną dogrywkę. W ostatnich pięciu minutach Pomarańczowym zabrakło już jednak nieco sił, co skrzętnie wykorzystały koszykarki z Sopronu, zapisując cenne dwa punkty na swoim koncie. - To był bardzo trudny mecz, cały czas na styku, w którym popełniliśmy zbyt wiele błędów zwłaszcza w końcówce. Wygraną mieliśmy praktycznie na tacy, ale skończyło się to dla nas bardzo źle - mówiła rozżalona Rezan tuż po meczu.
Mimo tej porażki w Polkowicach podchodzą z optymizmem do kolejnych zmagań w Eurolidze - Mimo popełnionych błędów w spotkaniu z Sopronem jestem zadowolony z podejścia i z walki jaką podjęły na boisku moje podopiecznych - kończy Wadim Czeczuro.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Majewski: Pożegnanie z karierą bywa brutalne (źródło TVP)
{"id":"","title":""}