- To spotkanie nie wyglądało tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Wiedzieliśmy jakie są mocne i słabe strony Miasta Szkła i kontrolowaliśmy to spotkanie w pierwszej połowie, choć nie trafialiśmy rzutów z otwartych pozycji. W trzeciej kwarcie ten mecz nam uciekł, wszystkie elementy naszej gry nie wyglądały tak, jak wyglądać powinny. Nawet kolejne przerwy na żądanie nie sprawiły, że udało się zatrzymać rywali - powiedział po sobotnim spotkaniu trener Anwilu Włocławek, Igor Milicić .
Anwil Włocławek w meczu z beniaminkiem nie wyglądał dobrze, słaba skuteczność z gry, sporo strat i błędy w obronie sprawiły, że do ostatniej syreny trwała walka o zwycięstwo. Trener włocławian docenił jednak wolę walki swoich zawodników, którzy potrafili podnieść się z trudnego położenia.
- Po takim meczu trzeba szukać pozytywów, a tym jest fakt, że zespół zdołał wrócić do gry mimo dużej straty punktowej. Zespół pokazał charakter, pomogła nam publiczność i liczę na to, ze takie zwycięstwo da wiarę zespołowi, bo nawet nie trafiając rzutów da się wygrać spotkanie
W sobotę zawiedli przede wszystkim strzelcy Anwilu. Zarówno Michał Chyliński (2/10 z gry), jak i Tyler Haws (3/11 z gry) nie zaliczyli tego spotkania do udanych. Obaj zawodnicy często pudłowali nawet z otwartych pozycji. Igor Milicić twierdzi, że problem leży w głowach zawodników.
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk ostro o Kowalkiewicz. Jest odpowiedź
- Takie mecze się zdarzają, ale moi zawodnicy muszą uwierzyć, że wychodząc na czystą pozycję są w stanie trafić. Muszą mieć w głowach, że tysiące rzutów, które oddają na treningach są takie same. Póki co te rzuty nie wpadają, ale to się wreszcie zmieni. Te nietrafione rzuty są póki co największą przyczyną tego, ze nasz atak wygląda tak, jak wygląda - powiedział
Trener włocławskiej ekipy zauważa również problem z brakiem ruchu w ataku. W poprzednim sezonie takiego problemu nie było, ze względu na obecność Davida Jelinka w składzie, który potrafił wziąć ciężar gry na swoje barki i w przeróżny sposób zdobywał punkty dla drużyny. Szkoleniowiec Anwilu wierzy, że jego zespół zacznie wreszcie grać na miarę oczekiwań.
- Inna sprawa jest taka, że czasem gramy w ataku "na chodzonego". Nie chcemy tak grać, bo ten zespół nie jest tak skonstruowany, by w taki sposób grać i to musimy poprawić. Wpływ na to ma koncentracja, bo nie ma innego wytłumaczenia. Moi zawodnicy trenują na pełnych obrotach i potrzebują kilku wygranych, by uwierzyć w siebie i w swoje możliwości - zakończył.