Bydgoski klub już od dwóch sezonów występuje na parkietach II ligi. Podopieczni Macieja Borkowskiego mają spore szanse na awans do I ligi, ale kłody pod nogi czarno-czerwonym kładzie zarząd PZKOSZ. Zmęczony tą sytuacją jest prezes drużyny, Jacek Borkowski. - Mamy jeszcze dwa miesiące czasu. Na pewno teraz nie podam się do dymisji, bo w sezonie nie mogę tak wszystkiego po prostu zostawić. Ale trzeba się zastanowić nad przyszłością, jak ma to wszystko dalej wyglądać - potwierdza w rozmowie ze SportoweFakty.pl Borkowski.
Czarę goryczy przelała ostatnia decyzja PZKOSZ. Zarząd rozgrywek zdecydował się przyznać walkowera ekipie z Łowicza za mecz z bydgoską drużyną. Wszystko przez to, iż na parkiecie beniaminka wystąpił Paweł Lewandowski, który powinien pauzować za otrzymane wcześniej trzy przewinienia techniczne. - Na pewno ta sytuacja miała na to wpływ. Ostatni tydzień był dla mnie bardzo nerwowy, nie mogłem normalnie spać. Wszystko przez małe niedopatrzenie, ale tak już bywa, kiedy źle zinterpretuje się przepisy - mówi prezes.
Walka o czołowe miejsca w grupie A II ligi nabiera sporych rumieńców. Po ostatniej decyzji koszykarskiej centrali wzrosły szansę na awans ekipy z Radomia, która wysforowała się na drugie miejsce w tabeli. Co zrobi obecny lub przyszły zarząd klubu, jeśli nie uda się wywalczyć promocji do wyższej klasy? - Na pewno nie będziemy kupować dzikiej karty. Nie ma o tym absolutnie mowy. Dla nas liczy się tylko awans na parkiecie. Nie ma sensu wyrzucać pieniędzy w błoto - przekonuje Borkowski.
Tymczasem w najbliższym spotkaniu z Turem Bielsk Podlaski zabraknie Sebastiana Laydycha. - Podczas meczu w Olsztynie otrzymał trzecie przewinienie techniczne, i nie będzie mógł wystąpić w sobotę. Ale jestem przekonany, że nawet i bez niego sobie poradzimy. Chcemy wygrać wszystkie mecze do końca sezonu - poinformował trener Maciej Borkowski.