Rozgrywający - Doug Wiggins i Jan Grzeliński - zawiedli w pierwszych meczach PLK i działacze TBV Startu w uzgodnieniu ze sztabem szkoleniowym postanowili wzmocnić tę pozycję. Sięgnęli po świetnie znanego w Lublinie - Nicka Kellogga, który w zeszłym sezonie notował przeciętnie 11,6 punktu i 3,8 zbiórki na mecz.
Teraz ma pomóc drużynie wyjść z kryzysu. TBV Start ma bilans 0:6 i znajduje się na samym dole tabeli w PLK. Andrej Żakelj cieszy się, że taki zawodnik dołączył do zespołu. Tym bardziej, że Amerykanin przyjechał w dobrej formie fizycznej.
- Widać, że Nick nie próżnował w ostatnim czasie. Ostro pracował nad swoją formą. Jest w niezłej dyspozycji. Będzie potrzebował trochę czasu na zrozumienie się z kolegami z drużyny, ale jest to na tyle inteligentny gracz, że wydaje mi się, że ten proces aklimatyzacji szybko minie - mówi nam słoweński szkoleniowiec TBV Startu.
- To nie jest tak, że siedziałem w domu i nic nie robiłem. Przygotowywałem się rzetelnie do sezonu - podkreśla Amerykanin.
Koszykarz ma być wykorzystywany na dwóch pozycjach - rozgrywającego i rzucającego obrońcy. Niewykluczony jest wariant z dwoma amerykańskimi zawodnikami na obwodzie: Wigginsem i Kelloggiem.
- To możliwe. Będziemy testować różne ustawienia - przyznaje Żakelj.
Lublinianie mają problem, bo inne ekipy zaczynają odjeżdżać. Miasto Szkła Krosno ma już cztery zwycięstwa, Asseco Gdynia - trzy, a AZS Koszalin - dwa. Przed ekipą Żakelja mecz prawdy w Gdyni (poniedziałek, 19:00).
ZOBACZ WIDEO 9 rocznica pierwszego awansu Polski na Euro