Rosa odrodziła się na tle bladych Czarnych

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Energa Czarni miała udowodnić, że znakomity występ przeciwko mistrzom Polski nie był przypadkiem. Rosa jednak potrzebowała ważnej wygranej w polskiej lidze "na przełamanie" i ich determinacja dała właśnie im sukces w postaci wygranej 83:70.

Wicemistrzowie Polski potrzebowali takiego zwycięstwa jak ryba wody. Radomianie od początku narzucili swój styl gry, rozegrali kapitalną drugą kwartę i to dzięki niej potem mogli swobodnie kontrolować mecz do samego końca.

Gryfia już nie taka straszna? Czarne Pantery w tym sezonie przegrały już swój trzeci mecz na pięć rozegranych "w domu". Pojedynek z Rosą od początku nie układał się po myśli podopiecznych Robertsa Stelmahersa.

Już w pierwszej kwarcie ich defensywa miała olbrzymie problemy  z Tyronem Brazeltonem, który niesamowicie napędzał tempo gry i trafiał zza łuku. Kulminacja problemów gospodarzy nastąpiła jednak we wspomnianej już drugiej ćwiartce.

W niej radomianie dali popis gry po obu stronach parkietu. Pod koszem dominował Darnell Jackson, który dawał niesamowitą energię drużynie. Po każdej udanej akcji niemal skakał z radości. Tak było m.in. po znakomitej asyście do Gary'ego Bella, który trafił równo z końcową syreną pierwszej połowy.

Z szatni Czarni wyszli mocno zmotywowani i zdołali nawet zmniejszyć straty do 13 punktów, jednak Rosa miała wszystko pod kontrolą. Radomianie trafiali ważne rzuty, które nie pozwoliły gospodarzom na złapanie jakiegokolwiek kontaktu.

O takim nie było mowy z prostego powodu - braku skuteczności. Słupszczanie na potęgę pudłowali rzuty z otwartych pozycji, szczególnie te zza łuku, na które w pewnym momencie mocno postawili. 5 celnych na 30 prób i zaledwie 17 procent obdarło ich ze złudzeń.

Dla odmiany przyjezdni zaliczyli 11 takich trafień przy 24 rzutach. Po trzy trójki zaliczyli Michał Sokołowski i Brazelton. Ten pierwszy wywalczył 22 punkty i 11 zbiórek w pełni rehabilitując się za fatalny występ w Dąbrowie Górniczej.

W ekipie Rosy debiut zaliczył Jordan Callahan. W 19 minut spędzonych na parkiecie zapisał 5 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty, przechwyt i... 4 straty.

Energa Czarni Słupsk - Rosa Radom 70:83 (15:19, 12:29, 22:16, 21:19)

Energa Czarni: Marcus Ginyard 21, Grzegorz Surmacz 14, Chavaughn Lewis 12, David Kravish 8, Justin Jackson 6, Jerel Blassingame 4, Piotr Dąbrowski 3, Łukasz Seweryn 2, Jarosław Morkos 0, Mantas Cesnauskis 0.

Rosa: Michał Sokołowski 22 (11 zb), Tyrone Brazelton 17, Darnell Jackson 11, Gary Bell 11, Robert Witka 8, Jarosław Zyskowski 7, Jordan Callahan 5, Kim Adams 2, Łukasz Bonarek 0, Maciej Bojanowski 0.

ZOBACZ WIDEO Sevilla przeskoczyła Barcelonę. Kolejna porażka Valencii - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (6)
zielonyRadom
27.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Az milo taka Rose ogladac. Gryfia dzis zamarla. Dzieki za gratulacje. Mily widok jak po kolejnych akcjach ludzie opuszczaja hale.Gadula i reszta mial fatalna skutecznosc za 3 
ֆzαкαLucћ
27.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Haha... Jerelek proszę o powtórkę w Toruniu ;) 
avatar
fazzzi
27.11.2016
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Graty vice Misiu za pomszczenie Misia;) to jest własnie polska koszykówka... nikt nic nie wie... booki się obławiają:) Wygrane wyraźnie więc nie ma co cmokać;)