Przypomnijmy, iż Tyrone Brazelton zgłosił uraz trenerowi Wojciechowi Kamińskiemu na niedzielnym, porannym treningu przed meczem z Polfarmeksem Kutno (72:52). Co prawda znalazł się w składzie Rosy Radom na to spotkanie, ale nie pojawił się na parkiecie nawet na minutę. Bezpośrednio po zakończeniu pojedynku miał przejść badania, lecz doszło do nich dopiero w poniedziałkowe popołudnie, w związku z czym nie pojechał z drużyną do Salonik na wtorkowe starcie Basketball Champions League. Wicemistrzowie Polski przegrali z PAOK-iem 66:85.
Początkowe diagnozy nie były zbyt optymistyczne i mówiły o tym, że rozgrywający ma pękniętą czwartą i piątą kość śródstopia, w związku z czym czeka go dłuższa, kilkutygodniowa przerwa.
Po ostatnich badaniach okazuje się jednak, iż sytuacja zdrowotna Amerykanina nie jest tak zła. - Nie jest tak tragicznie, jak się na początku wydawało. Kości nie są pęknięte - mówi Piotr Kardaś, drugi trener Rosy.
Brazelton nie zagra w sobotnim, wyjazdowym meczu dziesiątej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki z AZS-em Koszalin. - Zabraknie go także w kolejnych spotkaniach, z Ventspils w Lidze Mistrzów i następnym ligowym. Mamy jednak nadzieję, że w grudniu się wyleczy i być może wróci na parkiet. A jeśli nie, to już na początku nowego roku - dodaje asystent Kamińskiego.
ZOBACZ WIDEO Malarz: Kibic nie męczy się już na naszych meczach