Ostatnie dni nie były łatwe dla beniaminka. Miasto Szkła Krosno przystąpiło do derbowego spotkania po dwóch porażkach z rzędu. Trzecia przegrana mogłaby skomplikować sytuację drużyny Michała Barana w PLK. Tak się jednak nie stało.
- Przystąpiliśmy do tego meczu z bardzo dużym obciążeniem psychicznym. Byliśmy po dwóch porażkach z rzędu. Jedna z nich można powiedzieć, że była wkalkulowana (59:88 z Polskim Cukrem), jednak mecz z Treflem Sopot (64:75) mogliśmy wygrać. Przed bardzo ważnym spotkaniem z Siarką te przegrane były sporym ciężarem gatunkowym - podkreśla szkoleniowiec beniaminka.
Faworyt znakomicie wywiązał się jednak ze swoich zadań. Miasto Szkła od początku meczu narzuciło rywalom swój styl gry i kontrolowało przebieg starcia.
- Pokazaliśmy charakter. Weszliśmy dobrze w ten mecz i w zasadzie kontrolowaliśmy go przez całe 40 minut. Popełniliśmy trochę błędów, jednak realizowaliśmy założenia, które sobie nakreśliliśmy przed spotkaniem. Atakowaliśmy wysokich graczy rywali. Połowiczne nam się to udało, gdyż z powodu przewinień bardzo szybko musiał zejść Tomek Wojdyła. Zane Knowles był jednak bardzo groźny - analizuje Michał Baran.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
W drużynie z Krosna na pochwałę zasługuje szczególnie dwóch obcokrajowców: Kareem Maddox oraz Chris Czerapowicz, którzy zdobyli łącznie 48 punktów dla beniaminka. Pierwszy z nich dołożył 10 zbiórek. Amerykanin grał również na świetnej skuteczności rzutów z gry.
- Mieliśmy w swoich szeregach Kareema Maddoxa, który zagrał świetny mecz. Cały tydzień budowaliśmy jego "mental" i to nam się zdecydowanie udało. Na dodatek przez 37 minut mieliśmy bardzo dobrą obronę na Brownie czy Jakóbczyku. Jedyne problemy mieliśmy pod koszem - dodaje szkoleniowiec Miasta Szkła.