Początek 2017 roku nie był szczęśliwy dla ACK UTH Rosy. Podopieczni Karola Gutkowskiego przegrali przed własną publicznością z meritumkredyt Pogonią Prudnik 53:76 w meczu szesnastej kolejki pierwszej ligi mężczyzn. To dość rozczarowujący rezultat, bowiem wcześniej rezerwy wicemistrzów Polski pokonały na własnym parkiecie drugą i pierwszą drużynę tabeli, Spójnię Stargard i Max Elektro Sokoła Łańcut. W międzyczasie, także w Hali Sportowej UTH, uległy Kotwicy Kołobrzeg. Przyzwyczaiły więc do nierównej formy.
Podobnie było w sobotę. Po dobrej pierwszej kwarcie, przegranej nieznacznie 19:22, w kolejnej oddały inicjatywę rywalom. "Przebudziły się" po zmianie stron, ale w czwartej odsłonie zdobyły zaledwie pięć punktów. Na nic zdała się więc dobra postawa Filipa Zegzuły i Macieja Bojanowskiego. Pierwszy z wymienionych zdobył 18, a drugi 13 punktów. Zdecydowanie dłużej na parkiecie przebywał rozgrywający - ponad 33 minuty. Trafił 5/11 rzutów z dystansu oraz miał cztery asysty. Jego kolega dołożył do swojego dorobku sześć zbiórek.
- Niestety, sam Filip Zegzuła nie wygra nam meczu. Zabrakło wsparcia z ławki oraz pomocy zawodników z pierwszej "piątki". Maciek Bojanowski był zmęczony po meczu i długiej podróży z Turcji - przyznał po ostatniej syrenie Karol Gutkowski.
Rodowity radomianin na środowe spotkanie z Muratbey Usak Sportif w ramach Basketball Champions League nie poleciał. Obaj nie mają jednak czasu na odpoczynek - w niedzielny wieczór powinni znaleźć się w składzie na pojedynek trzynastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki z Anwilem Włocławek.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Manchester United odprawił z kwitkiem pierwszoligowca [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]