W hicie piętnastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki, pomiędzy Rosą Radom a Stelmetem BC Zielona Góra, nie brakowało twardej, męskiej walki. Gra często była na pograniczu faulu. Tego zresztą można było się spodziewać, obserwując wcześniejsze mecze obu drużyn, chociażby ubiegłoroczny finał.
- Wiedzieliśmy, że będzie walka na całego. Rosa jest bardzo dobrą i silną drużyną. Myślę, że z meczu na mecz rozumie się coraz lepiej - Thomas Kelati nie szczędził ciepłych słów pod adresem niedzielnego rywala. Ostatecznie to jego zespół zwyciężył po dogrywce 66:65, rewanżując się za przegrane 77:81 spotkanie o Superpuchar Polski we własnej hali.
- Mieliśmy w pamięci to, że Rosa pokonała nas w pierwszym starciu sezonu. Przyjechaliśmy do Radomia ze świadomością, że czeka nas 40 lub więcej minut twardej rywalizacji. Jesteśmy szczęśliwi, że zwyciężyliśmy, ponieważ to była nasza trzecia dogrywka w tym sezonie - podkreślił 34-latek.
Były reprezentant Polski nie zdobył może zbyt wielu punktów - osiem - przez blisko 35 minut spędzonych na parkiecie, ale zagrał bardzo efektywnie. Trafił 3/5 rzutów z gry. Ponadto miał pięć zbiórek, dwie asysty, przechwyt i blok, kończąc zawody ze wskaźnikiem eval +14. Bardzo często rozmawiał z partnerami z zespołu, przekazując im cenne wskazówki.
- Myślę, że to bardzo ważny element, który chciałem dać drużynie, i największa wartość dodana, jaką mogę dzielić się z kolegami. Chcę im pomagać. Grałem w kilku ligach, zdobyłem tytuły, więc dlaczego nie wykorzystać tego w Stelmecie? - zapytał retorycznie.
Koszykarze mistrza Polski słuchali słów Kelatiego. - Mamy w składzie wielu świetnych zawodników, którzy mnie szanują i słuchają tych rad, więc jest to najlepsze, co mogło mnie spotkać. To cechuje dobrą drużynę i pokazuje, że panuje u nas świetna atmosfera i jest odpowiednia "chemia" - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO Piękne gole di Marii i Cavaniego dały zwycięstwo PSG - zobacz skrót meczu z Bordeaux [ZDJĘCIA ELEVEN]