Drużyna Scotta Brooksa znakomicie poradziła sobie w konfrontacji z Jastrzębiami. Stołeczny zespół nie dał najmniejszych szans gospodarzom. "Czarodzieje" ekspresowo objęli prowadzenie i ani na moment go nie oddali. Wizards grali tak fenomenalnie, że już w trzeciej kwarcie znokautowali graczy z Atlanty.
To zasługa świetnej formy podstawowych koszykarzy, w tym również Marcina Gortata. Polak był wprost nie do zatrzymania. Doświadczony zawodnik trafił 7 z 8 rzutów z gry, dobrze zbierał po obu stronach tablicy, a zawody zakończył z dorobkiem 15 punktów, 12 zbiórek, 2 asyst, 3 przechwytów oraz 2 bloków. Te liczby robią wrażenie, zwłaszcza że Gortat spędził na parkiecie tylko 28 minut. Najlepszym strzelcem teamu z Waszyngtonu był Otto Porter (21 punktów), a ogółem pierwsza piątka uzbierała dla "Czarodziei" aż 85 punktów.
Hawks nie mieli na to odpowiedzi. Wyraźnie odstawali i nie potrafili zbliżyć się do przeciwnika. Powód? Brak skuteczności, ale nie tylko. Warto jednak zauważyć, że Jastrzębie doznali już drugiej porażki z rzędu we własnym obiekcie.
Natomiast Wizards notują serię trzech wygranych, z czego dwie odnieśli na wyjeździe. Gracze Brooksa nadal plasują się na piątej pozycji w Konferencji Wschodniej (bilans 26-20), ale są już o krok od dogonienia Hawks (27-20).
Kapitalnie zagrał w meczu z Philadelphią 76ers James Harden. Lider Houston Rockets po raz drugi w sezonie wykręcił triple-double, gromadząc ponad 50 punktów! 27-letni koszykarz uzbierał ponad 41 procent dorobku drużyny z Teksasu, która mecz zakończyła z dorobkiem 123 "oczek". To musi robić wrażenie. Harden trafił 16 z 28 rzutów z gry oraz 13 z 14 osobistych. Do tego zebrał 13 piłek i rozdał 13 asyst. Dołożył jeszcze 2 przechwyty oraz blok.
Sporo emocji było w starciu Pacers z Kings. Gospodarze nieźle wystartowali, ale przez większość spotkania na prowadzeniu byli goście. Zespół z Sacramento miał w pewnym momencie nawet 16 punktów przewagi, ale ta w ostatniej odsłonie topniała, aż w końcu nie zostało z niej nic. W doliczonym czasie podopieczni Nate'a McMillana poszli za ciosem i pokonali przyjezdnych.
Liderem Pacers był oczywiście Paul George. 26-letni gracz fenomenalnie wykonywał rzuty osobiste i przy okazji nieźle rzucał z gry, wskutek czego zgromadził 33 punkty oraz 4 zbiórki, 3 asysty i 2 przechwyty. W ekipie Króli najlepiej spisali się DeMarcus Cousins i Darren Collison. Obaj zdobyli po 26 punktów, ale pierwszy z wymienionych miał jeszcze 16 zbiórek.
Indiana Pacers - Sacramento Kings 115:111 (27:30, 28:34, 26:23, 23:17, d. 11:7)
(George 33, Miles 18, Teague 17, Turner 14 - Cousins 26, Collison 26, Lawson 16, Afflalo 15, Tolliver 10)
Boston Celtics - Orlando Magic 128:98 (39:24, 29:24, 36:17, 24:33)
(Thomas 21, Brown 20, Crowder 19, Ołynyk 16, Johnson 10, Zeller 10 - Vucević 14, Rudez 14, Gordon 13, Payton 12, Biyombo 10)
Cleveland Cavaliers - Brooklyn Nets 124:116 (27:25, 28:22, 39:26, 30:43)
(James 31, Irving 28, Korver 14, Love 13, Thompson 10 - Kilpatrick 18, Bogdanović 17, Foye 16, Whitehead 16, Hamilton 12, Dinwiddie 10)
New York Knicks - Charlotte Hornets 110:107 (29:23, 25:28, 28:36, 28:20)
(Anthony 18, Porzingis 18, Lee 16, Jennings 15, Rose 13, O'Quinn 10 - Walker 31, Williams 17, Belinelli 15, Batum 15, Kidd-Gilchrist 12)
Toronto Raptors - Milwaukee Bucks 102:86 (36:19, 17:20, 24:31, 25:16)
(Lowry 32, Powell 19, Patterson 10 - Parker 21, Antetokounmpo 19, Dellavedova 11)
Atlanta Hawks - Washington Wizards 86:112 (25:37, 20:30, 23:26, 18:19)
(Bazemore 15, Hardaway Jr 12, Horward 12, Scott 11 - Porter Jr 21, Wall 19, Gortat 15, Morris 15, Beal 15)
Chicago Bulls - Miami Heat 88:100 (24:33, 29:20, 14:24, 21:23)
(Wade 15, Gibson 14, Zipser 14, Rondo 13 - Dragić 26, Reed 20, Waiters 19, Ellington 14)
New Orleans Pelicans - San Antonio Spurs 119:103 (23:20, 25:37, 37:27, 34:19)
(Holiday 23, Jones 21, Davis 16, Hill 16, Moore 13, Evans 11, Motiejunas 10 - Leonard 23, Bertans 17, Aldridge 14, Lee 13)
Philadelphia 76ers - Houston Rockets 118:123 (28:31, 33:30, 21:33, 36:29)
(Embiid 32, McConnell 13, Henderson 13, Sarić 12, Covington 10 - Harden 51, Nene 21, Capela 17, Anderson 11)
Portland Trail Blazers - Memphis Grizzlies 112:109 (28:24, 34:32, 23:28, 27:25)
(Lillard 33, Crabbe 23, McCollum 18, Plumlee 13, Aminu 12 - Gasol 32, Conley 17, Randolph 17, Carter 13, Green 10)
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat