WP SportoweFakty: Humory w Krośnie z pewnością dopisują. Pięć zwycięstw z rzędu musi robić wrażenie.
Szymon Rduch: Oczywiście, każda wygrana buduje pozytywną atmosferę. W drużynie wszystko dobrze funkcjonuje, postaramy się przedłużyć tę serię jak najdłużej.
[b]
Mówi się, że dobrą drużynę poznaje się po tym, że wygrywa spotkania, mimo słabszej gry. Ta teza idealnie pasuje do piątkowego starcia Miasta Szkła w Koszalinie (62:60).[/b]
- Zagraliśmy chyba najsłabszy mecz w tym sezonie. Mieliśmy sporo przestojów w ataku, a tempo gry nie powalało. Przemierzyliśmy całą Polskę, żeby wygrać i cieszymy się, że nawet w meczu, w którym nam nie szło, udało się wywieźć dwa punkty z Koszalina.
Jak można ocenić ten mecz z perspektywy boiska?
- Trudne spotkanie, mieliśmy swój plan na mecz. Założenia w obronie udało się w większości zrealizować. W ataku dostosowaliśmy się do stylu gry przeciwnika, przez co nasza gra straciła na płynności. Wolno wyprowadzane akcje sprawiły, że wynik był otwarty do ostatnich sekund.
Co pan czuł jak w ostatniej sekundzie meczu z 10 metrów rzucał Curtis Millage?
- Curtis oddał rzut z bardzo trudnej pozycji przez ręce Kuby Dłuskiego, a mimo to piłka dotknęła obręczy. Myślę, że w tym momencie wszyscy wstrzymali na chwilę oddech. Tym bardziej, że nikt się nie spodziewał, że Royce spudłuje dwa rzuty wolne.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora
Na pewno rozmawiacie w szatni o tak świetnym bilansie. Jakie są wasze odczucia? Macie myśli, że ciągle "chcecie więcej"?
- Nasze wyniki są bardzo dobre, ale w tym momencie niczego nam nie gwarantują. Skupiamy się tylko na najbliższym przeciwniku i staramy się wygrać każde nadchodzące spotkanie. Na koniec sezonu zasadniczego zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi.
Skupmy się w takim razie na pana osobie. Od dłuższego czasu Szymon Rduch regularnie występuje w pierwszej piątce Miasta Szkła. To musi być bardzo budujące?
- Jak każdy gracz chcę przebywać na parkiecie i pomagać drużynie w osiągnięciu celu. Mamy teraz spore możliwości rotacji na obwodzie, więc tym bardziej motywuje, że trener postawił w tych meczach na mnie i udało się je wygrać.
Jak pan odnajduje się w PLK? Jest duża przepaść między ekstraklasą a I ligą?
- Uważam, że wielu graczy z I ligi mogłoby spokojnie grać w ekstraklasie. Dużo większe różnice widać w organizacji klubów, przygotowaniu do meczów i zainteresowaniu kibiców.
W dalszym ciągu występuje pan w masce, która ochrania nos. To duży dyskomfort w grze?
- Gram w niej już prawie dwa miesiące i zdążyłem się przyzwyczaić. Jedyny problem to potliwość, ponieważ co jakiś czas muszę przetrzeć maskę. Jednak jest na tyle komfortowa i bezpieczna, że nie przeszkadza w grze.
Rozmawiał Jakub Artych