Russell Westbrook tym razem nie sięgnął wprawdzie po triple-double, ale i tak miał spore powody do zadowolenia. W konfrontacji z ekipą z Portland był zdecydowanie najlepszym koszykarzem Grzmotu. 28-letni zawodnik zdobył aż 42 punkty (16/34 z gry, ale tylko 1/6 za 3) i dołożył do tego 4 zbiórki oraz 8 asyst.
Trail Blazers kiepsko spisali się w pierwszej kwarcie, ale w drugiej odsłonie byli wprost nie do zatrzymania. Goście trafiali na bardzo wysokiej skuteczności i nie tylko odrobili straty, ale objęli nawet prowadzenie. W najlepszym momencie mieli już sześć punktów przewagi nad OKC. To było jednak zdecydowanie za mało. Zwłaszcza że po przerwie w lepszej dyspozycji strzeleckiej byli gospodarze. Wygrali oni drugą połowę 59:47.
Najwięcej punktów dla teamu z Portland zgromadził Damian Lillard. Na jego koncie znalazło się 29 "oczek", ale jego efektywność pozostawiała wiele do życzenia. W całym meczu trafił tylko 9 z 22 rzutów z gry, a inni gracze również nie stanowili wielkiego zagrożenia.
Interesująco zapowiadało się starcie w Bostonie, ale Celtics właściwie je zdominowali. Podopieczni Brada Stevensa szybko objęli prowadzenie, które jeszcze w pierwszej odsłonie sięgało nawet 15 punktów. W kolejnej partii rywalizacja nieco się wyrównała, ale Celtowie trzymali Clippers na dystans.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem
Tak naprawdę ekipa z Los Angeles doszła do głosu dopiero w czwartej kwarcie. Wówczas to gracze Doca Riversa zaczęli trafiać na dobrej skuteczności i zmniejszać deficyt. Przyjezdni ruszyli w pościg i z minuty na minutę byli coraz bliżej przeciwnika, ale prawda jest taka, że wygrana gospodarzy ani przez moment nie była zagrożona.
Bardzo dobrze spisał się w tym starciu Isaiah Thomas, który był najlepszym strzelcem teamu z Bostonu. Zdobył on 28 punktów (7/18 z gry i 11/12 z wolnych), rozdał 8 asyst i miał 2 zbiórki. Double-double zanotował Al Horford, który zgromadził 13 punktów i 15 zbiórek.
Liderami Clippers byli Blake Griffin i Jamal Crawford. Wzbogacili oni dorobek drużyny z Miasta Aniołów o 46 punktów. To jednak było za mało na to, żeby pokonać Celtów, którzy od pewnego czasu są w rewelacyjnej dyspozycji. Wygrali oni siedem ostatnich spotkań i z bilansem 33-18 zajmują drugie miejsce w Konferencji Wschodniej.
Brooklyn Nets - Toronto Raptors 95:103 (24:26, 19:29, 20:20, 32:28)
(Lopez 20, Kilpatrick 18, Booker 15, Bogdanović 13 - Valanciunas 22, Ross 17, Lowry 15, Carroll 15, Powell 10, VanVleet 10)
Boston Celtics - Los Angeles Clippers 107:102 (29:19, 27:28, 25:20, 26:35)
(Thomas 28, Johnson 13, Horford 13, Smart 13, Ołynyk 13, Brown 11, Crowder 11 - Griffin 23, Crawford 23, Felton 16, Speights 11)
Oklahoma City Thunder - Portland Trail Blazers 105:99 (24:16, 22:36, 25:21, 34:26)
(Westbrook 42, Oladipo 24, Roberson 14 - Lillard 29, McCollum 19, Plumlee 13)