NBA: Kawalerzyści przyćmili świetny występ Andrewa Wigginsa

Getty Images / Ronald Martinez / Na zdjęciu: LeBron James w barwach Cleveland Cavaliers
Getty Images / Ronald Martinez / Na zdjęciu: LeBron James w barwach Cleveland Cavaliers

Andrew Wiggins robił, co tylko mógł, by zatrzymać minionej nocy w lidze NBA Cleveland Cavaliers, ale ostatecznie to drużyna Lebrona Jamesa mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

[tag=40192]

Andrew Wiggins[/tag] zdobył 41 punktów, a 26 dołożył jeszcze Karl-Anthony Towns, ale i tak nie pozwoliło to ekipie Timberwolves odnieść 22. zwycięstwa w tym sezonie NBA. Na posterunku był bowiem LeBron James, autor double-double (25 punktów, 14 asyst). Do skompletowania triple-double Amerykaninowi zabrakło natomiast zaledwie dwóch zbiórek. Dodajmy, że kroku Jamesowi dotrzymywał Kyrie Irving, który też zdobył dla Kawalerzystów 25 punktów.

Ekipie z Cleveland w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodził nawet fakt, że musiała radzić sobie ona bez Kevina Love'a, który zmaga się z kontuzją kolana. A to może dlatego, że James po raz kolejny udowodnił, że dopóki on przebywa na boisku i dyryguje drużyną, nic złego jej nie grozi. A na pewno już w takich spotkaniach, w których po drugiej stronie parkietu staje rywal co najwyżej przeciętny.

Dla Kawalerzystów było to 38. zwycięstwo w tym sezonie. W najbliższym pojedynku będą oni mieli zapewne poprzeczkę zawieszoną nieco wyżej, bo zmierzą się u siebie z Indianą Pacers.

Czwartą wygraną z rzędu zanotowali z kolei koszykarze Sacramento Kings. Tym razem na deskach znaleźli się gracze Los Angeles Lakers. Oczywiście swoją drużynę do zwycięstwa poprowadził DeMarcus Cousins, który zaliczył najlepszy występ w tym miesiącu. Po meczu na jego koncie znalazło się 40 punktów, 12 zbiórek i 8 asyst.

ZOBACZ WIDEO Znakomity powrót Atletico i bajeczny gol Torresa! Zobacz skrót meczu z Celtą Vigo [ZDJĘCIA ELEVEN]

Z kolei swoją dominację nad Toronto Raptors potwierdzili minionej nocy koszykarze Chicago Bulls, którzy pokonali tego rywala po raz... jedenasty z rzędu. Bardzo dobrze w tym pojedynku spisali się gracze, którzy mecz rozpoczynali na ławce rezerwowych. W sumie zdobyli oni 54 ze 105 punktów swojego teamu w całym spotkaniu. Mimo to, na największe słowa uznania zasłużył Jimmy Butler, który oprócz 19 punktów, rozdał też 12 asyst.

Wyniki:

Chicago Bulls - Toronto Raptors 105:94 (24:18, 34:21, 20:25, 27:30)
(McDermott 20, Butler 19, Gibson 14 - Lowry 22, DeRozan 18, Powell 13)

Minnesota Timberwolves - Cleveland Cavaliers 108:116 (30:26, 31:43, 32:24, 15:23)
(Wiggins 41, Towns 26, Dieng 12 - James 25, Irving 25, Frye 21)

Los Angeles Lakers - Sacramento Kings 96:97 (23:29, 18:14, 23:27, 32:27)
(Williams 29, Randle 11, Young 10 - Cousins 40, McLemore 13, Collison 13)

Komentarze (0)