Wielka forma Czarodziei ze stolicy USA. Washington Wizards rozprawili się z Indiana Pacers 111:98 i odnieśli czwarte z rzędu, a 34. zwycięstwo w całym sezonie. To przed Weekendem Gwiazd pozwoliło się im umocnić na trzecim miejscu w Konferencji Wschodniej, tuż za Boston Celtics (37-20). Podopieczni Scotta Brooksa ponadto w ostatnich 17 meczach zanotowali bilans 15-2 i musieli uznać wyższość tylko mistrzów NBA, Cleveland Cavaliers oraz Detroit Pistons. Oba te spotkania zakończyły się w dramatycznych okolicznościach.
Wizards do triumfu w Indianapolis poprowadził duet John Wall - Otto Porter. Ten pierwszy uzbierał 20 punktów i 12 asyst, a Porter zaaplikował rywalom 25 oczek, trafiając sześć rzutów zza łuku. Cenne 21 punktów uzbierał też Markieff Morris. Jedyny Polak na parkietach NBA, Marcin Gortat zapisał przy swoim nazwisku niezłe 12 oczek oraz zebrał siedem piłek. Łodzianin trafił 6 na 10 oddanych rzutów, a trener desygnował go do walki na 34 minuty.
Goście prowadzili do przerwy 62:52, co pozwoliło im spokojnie kontrolować to, co się dzieje. Ich gra wyglądała bardzo dobrze, a niech świadczy o tym fakt, iż Wizards w 22. meczu z rzędu zdobyli więcej, niż 100 punktów. W tym przeciwko Pacers trafili aż 15 rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów, co okazało się gwoździem do trumny przeciwników. Warto dodać, iż oddali ich tylko 29, a to daje skuteczność na poziomie 52-procent. Pacers na nic zdało się 17 oczek Paula George'a czy tyle samo Mylesa Turnera.
- Wiedzieliśmy, że musimy udać się do Indiany i zagrać tam najlepiej, jak potrafimy. Chcieliśmy zakończyć pierwszą część sezonu z przytupem i teraz nadszedł czas, żeby cieszyć się z przerwy, naładować baterię i dobrze przygotować się do drugiej części zmagań - komentował trener stołecznych, Scott Brooks. Następny mecz Wizards czeka dopiero 24 lutego, wówczas udają się do Pensylwanii.
ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta
Co za mecz w Wietrznym Mieście. Gospodarze, Chicago Bulls triumfowali 104:103, a zapewnił im to Jimmy Butler. Skrzydłowy był faulowany przy rzucie 0,9 sekundy przed końcem spotkania. Marcus Smart, któremu sędziowie odgwizdali faul, nie mógł w to uwierzyć. Butler stanął jednak na linii rzutów wolnych i z zimną krwią trafił oba osobiste. Trener Celtów, Brad Stevens poprosił o przerwę, lecz próba Ala Horforda nie dotknęła nawet obręczy i tak sukces Byków stał się faktem.
Jimmy Butler miał 29 punktów oraz siedem asyst, a dokładnie tyle samo, 29 oczek i siedem kluczowych podań uzbierał też Isaiah Thomas. Kluczowe 19 punktów, swoje najlepsze w sezonie, dodał 22-letni podkoszowy, Bobby Portis. Bulls zanotowali 17. zwycięstwo u siebie, tymczasem Celtics przegrali 20. spotkanie w sezonie.
Wyniki:
Indiana Pacers - Washington Wizards 98:111 (27:34, 25:28, 25:28, 21:21)
(George 17, Turner 17, Jefferson 12, Stuckey 12, Robinson 10 - Porter 25, Morris 21, Wall 20)
Chicago Bulls - Boston Celtics 104:103 (22:25, 30:33, 29:20, 23:25)
(Butler 29, Portis 19, Lopez 15 - Thomas 29, Olynyk 17, Rozier 11)