NBA: Wizards wygrali rzutem na taśmę!

PAP/EPA / ERIK S. LESSER
PAP/EPA / ERIK S. LESSER

Co za finisz Washington Wizards! Stołeczna drużyna przegrywała przez niemal całe spotkanie, ale na finiszu zdołała dopaść Orlando Magic i zapisać na swoje konto 37. zwycięstwo w obecnym sezonie. W innych spotkaniach również nie brakowało emocji.

Czarodzieje po dwóch bardzo udanych starciach, w których pokonali byłych mistrzów NBA Golden State Warriors, a następnie Toronto Raptors, musieli przełknąć gorzki smak porażki z Indiana Pacers. Teraz, choć mieli mnóstwo problemów, udało im się wyjść z tarapatów i wrócić na zwycięską ścieżkę.

Podopieczni Scotta Brooksa do przerwy nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Magicy grali znakomicie w ofensywie i po dwóch kwartach mieli na swoim koncie 61 punktów i 16 "oczek" przewagi nad ekipą z Waszyngtonu. Wydawało się, że goście są na najlepszej drodze po triumf, zwłaszcza że po wznowieniu gry wciąż przeważali.

Dopiero pod koniec trzeciej odsłony Wizards doszli do głosu. Udało im się znacząco zredukować deficyt, ale prawdziwy popis dali w czwartej partii. To wówczas ruszyli w pościg za Magic. Gospodarze doprowadzali do wyrównania, na moment wyszli nawet na prowadzenie, ale jeszcze nieco ponad minutę przed końcem przegrywali.

W decydującym fragmencie znakomicie spisał się jednak Bojan Bogdanović. 27-letni Bośniak dwukrotnie trafił za trzy, dzięki czemu przechylił szalę na korzyść Czarodziei. W ogóle Bogdanović rozegrał znakomite zawody - spędził na parkiecie 27 minut i tyle też uzbierał punktów. A to wszystko na fantastycznej skuteczności - 9/12 z gry i 8/10 z dystansu!

Ale to nie on był najlepszym strzelcem gospodarzy, lecz Bradley Beal. 23-letni Amerykanin zgromadził 32 punkty, 3 zbiórki, 4 asysty, 2 przechwyty oraz blok. Double-double (19 punktów, 10 zbiórek) zanotował John Wall.

Marcin Gortat spisał się nieźle, choć nie był tak widoczny w ofensywie. Doświadczony Polak zdobył w tym spotkaniu 7 punktów (1/3 z gry i 5/6 z osobistych), zebrał 11 piłek i miał asystę oraz przechwyt.

W brodę mogą sobie pluć gracze Boston Celtics. Jeszcze 12 sekund przed końcem prowadzili oni 106:104 i byli blisko wygranej nad Phoenix Suns. Tyle że potem nie zdołali zatrzymać przeciwnika. Najpierw punkty zdobył Eric Bledsoe, a potem buzzer-beaterem popisał się Tyler Ulis, wskutek czego nie doszło do dogrywki.

Wymieniony duet z ekipy Słońc był najskuteczniejszy w drużynie gospodarzy. Bledsoe zgromadził 28 punktów, a Ulis dołożył 20, trafiając na bardzo dobrej skuteczności.

Do dogrywki doszło natomiast w Sacramento. Kings dobrze prezentowali się do przerwy, ale w drugiej części spotkania wyraźnie spadła ich skuteczność. Tylko w czwartej kwarcie Jazzmani odrobili 12 punktów i doprowadzili do remisu. W doliczonym czasie gry walka była bardzo wyrównana, ale ostatecznie minimalnie lepsi okazali się przyjezdni. Zadecydowało o tym trafienie Rudy'ego Goberta tuż przed końcową syreną! 24-letni koszykarz w całym meczu zgromadził 16 punktów i 24 zbiórki.

Interesująco było również w Atlancie. Jastrzębie szybko wzniosły się wysoko, lecz później napotkały na problemy. Już w drugiej kwarcie Pacers odrobili straty, a w trzeciej odskoczyli nawet na 11 punktów. Gospodarze nie dali jednak za wygraną i doprowadzili do emocjonującej końcówki. Hawks byli już naprawdę blisko triumfu, ale zwycięstwo zabrał im Glenn Robinson III, który niespełna sekundę przed końcem trafił za trzy.

Liderem gości był nie kto inny jak Paul George, autor 34 punktów, 5 zbiórek, 4 asyst oraz przechwytu. Natomiast Robinson III zakończył zawody z dorobkiem 11 punktów.

Atlanta Hawks - Indiana Pacers 96:97 (30:19, 20:31, 24:31, 22:16)
(Hardaway Jr 24, Millsap 23, Schroder 18, Sefolosha 12 - George 34, Teague 16, Miles 13, Robinson III 11)

New York Knicks - Golden State Warriors 105:112 (18:29, 32:20, 26:35, 29:28)
(Rose 28, Porzingis 24, Anthony 15, Holiday 10 - Curry 31, Thompson 29, Green 13, Paczulia 10)

Phoenix Suns - Boston Celtics 109:106 (19:22, 30:20, 32:35, 28:29)
(Bledsoe 28, Ulis 20, Booker 16, Warren 14, Williams 11, Chriss 10 - Thomas 35, Crowder 16, Brown 14, Johnson 13, Smart 11)

Washington Wizards - Orlando Magic 115:114 (25:28, 20:33, 34:29, 36:24)
(Beal 32, Bogdanović 27, Wall 19, Porter Jr 11, Gortat 7 - Ross 20, Fournier 18, Gordon 15, Payton 15, Biyombo 14, Hezonja 12, Green 12)

Sacramento Kings - Utah Jazz 109:110 (31:25, 28:20, 22:24, 16:28, d. 12:13)
(Lawson 19, Collison 18, Afflalo 17, Cauley-Stein 15, Koufos 12, Temple 11, Hield 10 - Hood 28, Hayward 23, Gobert 16, Hill 15)

Dallas Mavericks - Oklahoma City Thunder 104:89 (28:27, 32:23, 28:21, 16:18)
(Curry 22, Nowitzki 18, Barnes 17, Noel 13 - Westbrook 29, Adams 19, Kanter 16)

Los Angeles Lakers - New Orleans Pelicans 97:105 (20:26, 39:29, 14:28, 24:22)
(Young 19, Russell 16, Ingram 16, Clarkson 14 - Davis 31, Cousins 26, Holiday 20, Moore 13)

[color=black]ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

[/color]

Komentarze (3)
avatar
GeDo
6.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Możliwe ale wieksze szanse na pokonanie Clevland daje Celtics. 
avatar
ECSfan
6.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak tak dalej pójdzie to może dojść do tego, że Wizards zagrają z Cavs w finale konferencji. 
avatar
Grzesiek Mozart Case
6.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
z Indiana Pacers hmm....