Spotkanie w tej sprawie miało odbyć się kilka tygodni temu. W rozmowie brał udział Isiah Thomas oraz właściciel Los Angeles Clippers Donald Sterling. Wszystko to zaaranżował z kolei Mike Dunleavy, który nietypowo musi pełnić rolę zarówno trenera jak i generalnego menedżera kalifornijskiej drużyny. To jedyny taki przypadek wśród 30 zespołów występujących w NBA.
W związku z tym faktem Sterling szuka odpowiedniej osoby, której mógłby powierzyć funkcję generalnego menedżera. Kilka miesięcy temu w eterze przewijało się nazwisko Jerry’ego Westa, jednak były menedżer Los Angeles Lakers i Memphis Grizzlies kategorycznie odmówił. Właściciel kalifornijskiego klubu postanowił więc skontaktować się z Thomasem, który wciąż jest związany kontraktem z Knicks. Nowojorski klub nie będzie jednak robił problemów, jeśli "Zeke" znajdzie nowego pracodawcę.
Jeden z najlepiej podających zawodników w historii NBA miał podobno ochotę na objęcie stanowiska głównego szkoleniowca w którejś z drużyn uczelnianych. Jego nazwisko przewijało się także w kontekście posady trenera Memphis Grizzlies, po tym jak zwolniony został Marc Iavaroni. Póki co jednak Thomas jest wciąż kojarzony z fatalnymi występami New York Knicks a on sam stał się pośmiewiskiem ligi. Oby szybko zmazał tę plamę i znów w pozytywnym sensie zapisał się w pamięci kibiców najlepszej koszykarskiej ligi na świecie.