Spotkanie rewanżowe, podobnie jak pierwsze z serii ćwierćfinałowej rozpoczęło się od wymiany ciosów. Ton nadawała Wisła Can-Pack, która szybko objęła prowadzenie 10:4, w czym spora zasługa Vanessy Gidden oraz Sandry Ygueravide. Obie koszykarki brylowały przy akcjach ofensywnych i co istotne, wykazywały się bardzo dobrą skutecznością. Taki obrót spraw dawał nadzieję na odrobienie strat, chociaż trudno było wyciągać daleko idące wnioski już w tak wczesnych fragmentach. Niemniej gdy do wspomnianej dwójki dołączyła Ziomara Morrison, przyjezdne wygrywały 17:8 i sztab szkoleniowy Hatay musiał poprosić o przerwę.
Wśród rywalek wyróżniała się Ozturk, aczkolwiek jej dążenia stanowiły zaledwie kroplę w morzu potrzeb całego kolektywu. Ten wydawał się zaskoczony takim przebiegiem wydarzeń i dopiero pod koniec kwarty wszedł na właściwe dla siebie tory. Odrobił znaczną część strat, wobec czego krakowianki mogły poczuć się nieco zagrożone.
Jednak odparły naciski przeciwnika i w drugiej kwarcie znów to Turczynki miały problem. W ekipie spod Wawelu wreszcie bardzo dobrze spisywały się obwodowe, czyli Hind Ben Abdelkader i Sandra Ygueravide. Obie wywierały ogromny wpływ na przebieg rywalizacji. Co najistotniejsze, pozytywny. Także ogólna skuteczność dawała powody do zadowolenia. Ponadto, podopieczne Jose Ignacio Hernandeza zaprezentowały znacznie szybszą grę, w ten sposób zaskakując konkurenta wielokrotnie.
Oczywiście nominalna liderka miejscowych, Courtney Paris dokładała wszelkich starań, żeby wydźwignąć koleżanki z letargu, niemniej tym razem zadanie to okazało się dla niej znacznie trudniejsze. Nie dziwiło, więc iż do przerwy polska drużyna prowadziła 46:34.
ZOBACZ WIDEO Bajeczna Barcelona rozbiła Celtę Vigo - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
W trzeciej partii faworytki publiczności próbowały zrobić wszystko, by nadgonić, lecz w dość newralgicznym momencie za trzy przymierzyła Agnieszka Szott-Hejmej i uczestnik ekstraklasy oddalił zagrożenie. Jak się okazało, tylko na chwilę. Za moment bowiem, ten wyczyn dwukrotnie powtórzyła Katerina Snytsina i przewaga Białej Gwiazdy wynosiła już tylko 3 "oczka". Hiszpański szkoleniowiec znów poprosił o czas, żeby przerwać "nawałnicę".
W decydującej batalii, niestety dla gości, Hatay kontynuował swoje dzieło, którego finalnym efektem miał być awans do półfinału EuroCup. Biała Gwiazda tym razem nie zdołała już się przeciwstawić oponentowi, nie mówiąc już o odrobieniu strat z wtorkowego występu. Sandra Ygueravide robiła ile mogła, ale to gospodynie postawiły na swoim. Starania wystarczyły jedynie do uzyskania lepszego niż ostatnio, cząstkowego rezultatu. Tyle, że w dalszej fazie zagra Hatay.
Hatay BB - Wisła Can Pack Kraków 77:76 (20:28, 14:18, 22:15, 21:15)
Hatay: Ozturk 20, Hurst 17, Paris 17, Snytsina 15, Popović 6, Oral 2.
Wisła Can Pack: Morrison 18, Ygueravide 17, Ben Abdelkader 16, Kobryn 11, Szott Hejmej 3.