Wicemistrzowie kraju wygrali sześć ostatnich meczów w Polskiej Lidze Koszykówki. W poprzednią niedzielę pokonali u siebie MKS Dąbrowa Górnicza 90:85. Kluczowa okazała się druga odsłona, w której gospodarze zanotowali serię 16:0.
- W drugiej kwarcie postawiliśmy strefę 2-3, z którą rywal miał spory problem, a my mieliśmy okazje do kontrataków. Wiadomo, że obrona napędza ofensywę. MKS miał problem, aby trafiać "za trzy". Dzięki temu odrobiliśmy straty i uzyskaliśmy prowadzenie - podkreślił Jarosław Zyskowski, który zdobył 11 punktów, będąc jednym z najlepszych strzelców Rosy Radom.
W niedzielny wieczór podopieczni Wojciecha Kamińskiego podejmą Energę Czarnych Słupsk w ramach 23. kolejki i mają szansę na siódme z rzędu zwycięstwo. - Cieszymy się z naszej postawy. Po to się gra, żeby wygrywać. Fajnie, że przed tygodniem wygraliśmy pięcioma, bo większą różnicą niż przegraliśmy w Dąbrowie Górniczej. Seria trwa, a przed nami kolejne spotkanie u siebie, gdzie gra się łatwiej niż na wyjazdach. Trudny mecz, ale mam nadzieję, że damy radę - zapowiada obwodowy.
Choć klub z Radomia pozyskał na początku tego tygodnia Ryana Harrowa, to na miejscu pozostał jednak Filip Zegzuła, który nie pomoże tym samym rezerwom w wyjazdowym pojedynku zaplecza ekstraklasy ze Spójnią Stargard. Znajduje się w wysokiej formie, co potwierdza także na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
- Filip zasługuje na nagrodę MVP w pierwszej lidze. Z MKS-em wyszedł i zagrał tak, jakby występował w ekstraklasie dziesięć lat. Ze spokojem trafiał z dystansu - komentuje postawę kolegi Zyskowski. Niewykluczone, że Zegzuła dostanie od szkoleniowca sporą liczbę minut także przeciwko Czarnym Panterom.
ZOBACZ WIDEO Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy