Zespołowa ucieczka spod topora. "Zadecydowało inne podejście do meczu"

PAP / Jacek Bednarczyk
PAP / Jacek Bednarczyk

Wisła Can-Pack Kraków zdołała wygrać w niedzielę w Lublinie z Pszczółką Polskim Cukrem AZS UMCS 64:58. Tym samym mistrzynie Polski przedłużyły swoją szansą na obronę mistrzowskiego tytułu.

Biała Gwiazda chcąc pozostać w grze o mistrzostwo Polski musiała w Lublinie wygrać minimum jeden mecz. W sobotę się nie udało. Dzień później już tak.

- W niedzielnym meczu było zupełnie inne podejście. Zdawałyśmy sobie doskonale sprawę, że nie możemy przegrać - mówi Vanessa Gidden.

Amerykańska środkowa, która miała problemy z kolanem, stara się jak tylko może, żeby pomóc drużynie. W niedzielę o sukcesie nie zadecydowały jednak podkoszowe, tylko obwód. Trio Hind Ben Abdelkader - Sandra Ygueravide - Meighan Simmons zdobyło łącznie 44 punkty.

Wisła Can-Pack była zdecydowanym faworytem tej serii, jednak po czterech meczach jest remis 2:2. - Można by zadać pytanie co się z nami dzieje, gdy ktoś przygląda się z boku - komentuje Amerykanka.

ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek

- Jestem jednak dumna z drużyny, ze sztabu szkoleniowego czy zarządu. Jest duże wsparcie, a to bardzo ważne. Szanujemy każdy zespół, ale tak naprawdę w tym wszystkim nie chodzi o to, jak one grają, tylko jak gramy my - dodaje.

W środę dojdzie do piątego, decydującego spotkania. - Każdy mecz jest inny. Nieważne z kim grasz i gdzie grasz - mówi. - To musi być zespołowy wysiłek. Liczy się zespół, a nie jedna zawodniczka. Tylko to może zapewnić nam sukces.

Komentarze (0)