Jeszcze 46 sekund przed końcem spotkania Stelmet BC Zielona Góra miał siedem punktów przewagi nad Rosą Radom. Po trzypunktowym trafieniu Michała Sokołowskiego, a następnie po jego przechwycie i wykorzystaniu czterech rzutów osobistych (po faulu przy rzucie zza linii 6,75 m oraz po przewinieniu technicznych Armaniego Moore'a), podopieczni Wojciecha Kamińskiego doprowadzili do remisu.
W decydujących fragmentach bohaterem gości znów okazał się Michał Sokołowski, który dwukrotnie rozpracował obronę mistrzów Polski, zapewniając swojej ekipie zwycięstwo 86:85. - Jak czasami próbuje się lecieć w kulki z koszykarskimi bogami, to potem tak się kończy. Trzykrotnie prowadziliśmy różnicą 10 punktów, a mimo wszystko Rosa walczyła i wracała do meczu. U nas z kolei zabrakło trochę odpowiedzialności o wynik - zarówno zespołowej, jak też indywidualnej - przyznał Łukasz Koszarek.
Kapitan Stelmetu BC bardzo szczerze ocenił postawę mistrzów Polski w starciu z wicemistrzami. - Frajersko przegraliśmy. Taki wysłaliśmy sygnał. Prowadziliśmy różnicą 10 punktów i graliśmy naprawdę nie najgorzej, a później w minutę tracimy dziewięć punktów i Rosa wraca do spotkania. W koszykówce gra się 40 minut, każdy musi dawać z siebie maksimum - skomentował reprezentant Polski.
Zielonogórzanie chcą jak najszybciej zapomnieć o porażce z Rosą Radom i w pełni skupić się na walce w play-off. Ich ćwierćfinałowym rywalem będzie Polpharma Starogard Gdański. - Porażka boli, ale też są jakieś pozytywne sygnały. Mieliśmy swoje minuty, gdzie ciężko było nas zatrzymać. Teraz mamy czas na naukę. Zaczynamy nowy etap sezonu - walkę o mistrzostwo. Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy rozumieją, jak ważne jest zwycięstwo ligi i gra zespołowa - dodał Łukasz Koszarek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wpadka Neymara. Chciał popisać się sztuczką