Thriller w Pruszkowie - relacja ze spotkania Znicz Basket - Asseco Prokom II

Przemysław Zamojski był bohaterem Asseco Prokomu II podczas niedzielnego spotkania ze Zniczem Basket. 22-letni skrzydłowy w dogrywce rzucił 7 punktów z rzędu, przyczyniając się do zwycięstwa swojego zespołu. W piątym decydującym meczu play-out Zamojski również mógł być bohaterem, ale w ostatniej akcji spudłował rzut z obwodu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przy stanie 71:69 ostatnią akcję w regulaminowym czasie gry wykonywali koszykarze z Trójmiasta. Za namową żywiołowo reagującego trenera Ramonasa Rimantasa miał ją zakończyć Przemysław Zamojski. Grający regularnie w ekstraklasie koszykarz długo kozłował piłkę blisko środkowej linii boiska, by ostatecznie zdecydować się na rzut za trzy punkty. Zamojski, mimo asysty Marcina Matuszewskiego, szybko złożył się do rzutu, ale trafił w obręcz. W tym momencie zabrzmiała końcowa syrena.

- Niemal cała moja koszykarska kariera przemknęła mi wówczas przez głowę - mówił po spotkaniu Matuszewski. - Nie grałem w tym meczu najlepiej, dlatego w przypadku ewentualnej porażki czułbym się głównym winowajcą spadku Znicza Basket do drugiej ligi. To ja przecież odpowiadałem za krycie Zamojskiego w tej akcji - dodał wychowanek MOSu Pruszków.

O tym jak wiele zależało w drużynie z Sopotu od niedoszłego uczestnika niedawnego Meczu Gwiazd w Warszawie, najlepiej świadczą statystyki. W ostatnich dwóch meczach ze Zniczem Basket Zamojski był faulowany aż 21 razy (dla porównania najlepszy strzelec pierwszej ligi, Jakub Dłoniak, tylko 6). Koszykarz rzucił w sumie 50 punktów, zebrał 16 piłek, ale popełnił aż 10 strat (tylu w sumie nie mieli dwaj rozgrywający: Tomasz Świętoński i Sławomir Sikora).

Przebieg środowego spotkania przypominał wcześniejsze pojedynki Znicza Basket z Asseco Prokomem II w play-out. Pruszkowianie mozolnie budowali przewagę przez kilka minut, by w kilka chwil stracić ją na rzecz rywali. Tak było na początku meczu - 10:0, do przerwy - 46:37, a także w połowie czwartej kwarty - 71:61. Kluczowy dla losów rywalizacji mógł być zwłaszcza ostatni przestój. Gospodarze, po stracie Jakuba Dłoniaka i Marcina Ecki (opuścili boisko z powodu pięciu przewinień), nie potrafili przez blisko pięć minut zdobyć ani jednego punktu.

- Chwilę wcześniej, ze staniu 53:58 na koniec trzeciej kwarty, potrafiliśmy wyjść na dziesięciopunktowe prowadzenie 71:61. To nas chyba uśpiło. Dodatkowo boisko opuścili dwaj ważni dla nas zawodnicy i chłopcy lekko się usztywnili - analizował drugi trener Znicza Basket Wojciech Rogowski.

Porażka dla Asseco Prokomu II oznacza spadek do drugiej ligi. Znicz Basket drugi sezon z rzędu utrzymał się w pierwszej lidze po dramatycznych, wygranych 3:2, play-outach.

Znicz Basket Pruszków - Asseco Prokom II Sopot 71:69 (20:19, 26:18, 7:21, 18:11)

Znicz Basket: J.Dłoniak 15 (1), A.Suliński 13 (3), T.Briegmann 12, A.Bajer 11, M.Ecka 9 (1), D.Wilkusz 8 (2), R.Urbaniak 3, D.Czubek 0, G.Malewski 0, M.Matuszewski 0.

Asseco Prokom II: P.Zamojski 26 (3), M.Kostrzewski 17 (1), T.Świętoński 13 (1), J.Załucki 6 (2), A.Hrycaniuk 3, S.Sikora 2, A.Łapeta 2, P.Bach 0, Ł.Paul 0.

Komentarze (0)