- Mam nadzieję, że z naszymi umiejętnościami i pomocą kibiców, po raz drugi uda nam się sprawić niespodziankę i pokonać Czarnych. Drzemią w nas duże możliwości. W czwartek mieliśmy tylko piętnastoprocentową skuteczność z dystansu, więc w tym elemencie pozostały rezerwy - mówił przed meczem Sebastian Machowski. Słowa trenera Kotwicy nie do końca jednak znalazły swoje zastosowanie na parkiecie. Kołobrzeżanie równie co często, rzucali niecelnie. Pierwszą "trójkę" trafili dopiero za ósmym razem, a dokonał tego Paweł Kikowski, który spudłował swoje cztery wcześniejsze próby.
Z czasem ten element w szeregach gospodarzy zaczął funkcjonować. To właśnie w dużej mierze dzięki trafieniom z obwodu, zespół trenera Machowskiego pierwsze cztery minuty drugiej kwarty wygrał aż 15:3. Zdezorientowani nieco Czarni, po wyraźnym przestoju, rzucili się do odrabiania strat. Nie były to jednak zespołowe akcje, z czego w tym sezonie słynęli, a głównie punkty zdobywane po samodzielnie wypracowanych sobie pozycjach. Do wyrównania doprowadzili w ostatniej akcji, kiedy to równo z syreną celnie zza łuku przymierzył Mantas Cesnauskis. - Nie tak mieliśmy zagrać tę akcję. Czasu starczyłoby nam na dogranie jej do końca. Tymczasem po niecelnym rzucie Seftona (Barretta - przyp. red), Czarni przeprowadzili szybką akcję, którą zakończyli punktami - ocenił Kikowski.
Po przerwie gra słupszczan, na tle coraz bardziej zmęczonych gospodarzy, wyglądała zdecydowanie lepiej. Skuteczny pod koszem był Chris Booker, a dodatkowo dobra gra Demetrica Bennetta i Cesnauskisa sprawiała, że Czarni w czwartej kwarcie objęli kilkunastopunktowe prowadzenie. I gdy wydawało się, że ekipa Gaspera Okorna spokojnie dowiezie zwycięstwo do końca - piąty bieg włączyli kołobrzeżanie. Dwie "trójki" Tomasza Cielebąka oraz punkty słaniającego się na nogach Kevina Hamiltona dały miejscowym kibicom na 23 sekundy przed końcem nadzieje na korzystny rezultat (81:84). Chwilę później przewaga Czarnych zmniejszyła się jeszcze bardziej, bowiem jeden osobisty wykorzystał Hamilton. Na więcej Kotwicy nie było już jednak stać. Dwa celne rzuty wolne Bennetta i jeden trafiony przez Marcina Srokę zakończyły spotkanie zwycięstwem ich zespołu. - Nikt chyba się nie spodziewał, że mimo tak dużych osłabień Kotwica będzie grała tak dobrze. O naszym zwycięstwie zadecydowała dłuższa ławka rezerwowych - podsumował Sroka
Kotwica Kołobrzeg - Energa Czarni Słupsk 82:87 (20:21, 23:22, 14:21, 25:23)
Kotwica: Kevin Hamilton 23, Paweł Kikowski 17, Tomasz Cielebąk 14, Dawid Przybyszewski 11, Piotr Stelmach 11, Sefton Barrett 6, Szymon Rduch 0, Dawid Bręk 0.
Energa Czarni: Chris Booker 17, Mantas Cesnauskis 16, Demetric Bennett 15, Antonio Burks 9, Paweł Malesa 9, Bojan Bakić 8, Paweł Leończyk 7, Marcin Sroka 6, Mateo Kedzo 0, Omar Barlett 0.