[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Doszedł pan już do siebie po porażce z Energą Czarnymi Słupsk w ćwierćfinale PLK?[/b]
Mateusz Bartosz, polski podkoszowy: Tak. Żyję już wakacjami i spędzam czas z rodziną.
Co poszło nie tak? Dlaczego Anwil Włocławek odpadł już na tym etapie rozgrywek?
Trudno powiedzieć. Myślę, że drużyna nie zafunkcjonowała tak jak w sezonie zasadniczym.
Presja zrobiła swoje?
Myślę, że tak, ale dopiero po pierwszym przegranym meczu. Tym bardziej, iż byliśmy niepokonani od 12 spotkań. To nas gdzieś w środku złamało.
Warto było pójść do Anwilu Włocławek?
Jak najbardziej. Nie żałuję tej decyzji. Mimo że druga przygoda z Anwilem trwała tylko trzy miesiące, to dużo z niej wyniosłem. Pewne jednak kwestie mnie zawiodły, ale tak to już w życiu bywa.
ZOBACZ WIDEO Czynnik ludzki nie może decydować o stracie milionów Euro. Dyskusja na temat systemu VAR w #dzieńdobryWP
Liczba minut?
Zawsze mogło być ich nieco więcej. Jednak wiedziałem w jakiej roli będę funkcjonował. Poza tym trzeba sobie zdać sprawę z tego, że pozostali podkoszowi są uznanymi i klasowymi zawodnikami.
Dużo się pan od nich nauczył?
Tak, zwłaszcza gry tyłem do kosza.
Czy na tych trzech miesiącach pana druga przygoda z Anwilem Włocławek się zakończy?
Wydaje mi się, że tak. Nikt z klubu się ze mną nie kontaktował.
Czy prawdą jest, że rozmawia pan z Polskim Cukrem Toruń?
Można tak powiedzieć. Było zapytanie ze strony klubu. Zobaczymy, czy zainteresowanie przerodzi się w chęć zakontraktowania.