Anwil Włocławek prowadził już różnicą kilkunastu punktów w drugim spotkaniu play-off przeciwko Polpharmie Starogard Gdański, kiedy po raz kolejny w tym sezonie pech wmieszał się w poczynania włocławskiego zespołu. W połowie drugiej kwarty sobotniego meczu plac gry z powodu kontuzji ręki musiał opuścić Milos Paravinja i już się więcej na nim nie pokazał. Do tego czasu Chorwat zdołał uzbierać na swoim koncie 4 punkty, 4 zbiórki i 1 blok.
Choć początkowo sądzono, że uraz będzie niegroźny, poniedziałkowe doniesienia informują o złamaniu kości. - Milos doznał skomplikowanego złamania kości śródręcza. Konieczne jest leczenie operacyjne polegające na zespoleniu kości. Takie leczenie i późniejsza rehabilitacja potrwają około trzy miesiące - powiedział lekarz Anwilu, Piotr Abrolat. Oznacza to, że Paravinja nie zagra już w żadnym meczu trwającego sezonu.
Zawodnik może mówić o sporym braku szczęścia. Złamanie dłoni to druga, bardzo poważna kontuzja Chorwata odkąd przybył do Włocławka. We wrześniu 30-latek skręcił staw skokowy, co wykluczyło go z gry przez cztery miesiące. Na parkiet powrócił pod koniec stycznia i w barwach włocławskiego klubu zagrał dziesięć spotkań. Nie da się jednak ukryć, że forma koszykarza była daleka od optymalnej - notował zaledwie 6,3 punktu i 3 zbiórki.
Jedynym światełkiem w tunelu jest coraz lepsza dyspozycja na treningach Stipe Modricia. Chorwacki skrzydłowy od pewnego czasu trenuje z normalnym obciążeniem i brał już udział w rozgrzewkach przed dwoma meczami ćwierćfinałowymi. Na parkiet wybiegnie dopiero w ewentualnej potyczce półfinałowej. - Nie grałem przeciwko Polpharmie, bo nie było takiej potrzeby. Poza tym, w obecnym sezonie urazy trapiły mnie już wielokrotnie i nie ma sensu ryzykować kolejnej, która byłaby rezultatem zbyt wczesnego pojawienia się na parkiecie. Na półfinał będę jednak gotowy - stwierdził Modrić.