Będą grać nawet w czterech - zapowiedź meczów Energa Czarni Słupsk - Kotwica Kołobrzeg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Czy Kotwicę, rewelację sezonu zasadniczego, będzie można tak samo nazwać także po play-off? Zespół Sebastiana Machowskiego ma na to dużą szansę. Bo choć w klubowej kasie się nie przelewa, a skład zespołu to praktycznie sześciu zawodników, kołobrzeżanie już raz wygrali w ćwierćfinałowej rywalizacji z Energą Czarnymi, i jak sami zapowiadają - na tym nie mają zamiaru poprzestać.

Tyle tylko, że dwa najbliższe mecze zostaną rozegrane w słupskiej hali Gryfia, gdzie Kotwica po raz ostatni zwyciężyła w sezonie 2005/2006. Jednak ani to, ani problemy finansowe, ani też skromny skład, pod żadnym pozorem nie zrażają "Czarodziejów z Wydm" - "(…) Nawet jeśli zostanie nas czterech plus trenerzy, będziemy walczyć do końca" - czytamy w komunikacie od zarządu na oficjalnej stronie klubu. A to, że drużynę Sebastiana Machowskiego stać na nawiązanie równorzędnej gry z faworyzowanym przeciwnikiem, przekonaliśmy się po pierwszych meczach w Kołobrzegu.

Kadra Kotwicy rzeczywiście, nie wygląda zbyt imponująco. Po opuszczeniu zespołu przez trzech podstawowych graczy: Juliena Millsa, Drew Naymicka i Brandona Crone’a, nie wliczając czterech młodzieżowców, którzy w tegorocznej fazie play-off spędzili razem na parkiecie nieco ponad 20 minut, gra opiera się na sześciu zawodnikach. Mocno są przez to eksploatowani, co może odbić się na ich dyspozycji. - Zmęczenie? Po to w lecie bierze się udział w obozach przygotowawczych, by w sezonie mieć siły - krótko komentuje Paweł Kikowski. Dość powiedzieć, że spośród koszykarzy wszystkich drużyn grających obecnie w play-off, w klasyfikacji zliczającej średnią ilość minut, aż trzech - Kevin Hamilton, Sefton Barrett i Kikowski, znajduje się w pierwszej piątce. - Nie mam zbyt wielu zawodników do gry, przez co w końcówkach spotkań odczuwamy zmęczenie. Jestem zadowolony ze zwycięstwa, jakie odnieśliśmy zaraz na inaugurację tej rywalizacji - przyznał trener Kotwicy.

Kołobrzeżanie wygrać mogą, w końcu i tak osiągnęli już więcej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać, Czarni - by nie zawieść swoich kibiców - muszą. - Już wcześniej obiecałem naszym fanom medal. Pozostaje tylko kwestia koloru. Mam nadzieję, że dotrzymam słowa - powiedział Marcin Sroka. Aby gwarancje kapitana stały się faktem, gospodarze dwóch najbliższych potyczek, muszą się mocno sprężyć i od początku wyjść na parkiet skoncentrowanym. Na pewno nie mogą już pozwolić sobie na przestoje w grze, jakie miały miejsce w pierwszym meczu w Kołobrzegu. Najbardziej widoczny był ten z początku drugiej kwarty, kiedy przez siedem jej pierwszych minut, podopieczni Gaspera Okorna nie zdobyli żadnego punktu.

W Słupsku zostaną rozegrane mecz numer 3 i 4. W środę o godzinie 18.30, w czwartek - 19.30. Bilety w cenach 9, 15, 20, 25, 35 zł, można nabywać w dniach meczów w godzinach 10.00 - 12.00 w Salonie Sportowym "PRESTIGE", przy ulicy Starzyńskiego 3, oraz w kasach hali od godziny 16.30. Karnety z sezonu zasadniczego, w spotkaniach play-off - nie obowiązują. W przypadku, gdy stan rywalizacji po czterech grach będzie remisowy (2:2), o awansie do półfinału zadecyduje ostatnia już potyczka w Kołobrzegu - w środę, 15. kwietnia.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)