Czwarte spotkanie derbowego ćwierćfinału lepiej zaczęli gospodarze, którzy przez pierwsze cztery minuty nie spudłowali żadnego rzutu i prowadzili już 13:6. Ambitnie grająca Kotwica nie zamierzała jednak składać broni. Sygnał do odrabiania strat dał Sefton Barrett, który zdobył kilka oczek z rzędu i na tablicy pojawił się wynik 15:13. Amerykanin ponadto bardzo skutecznie walczył na tablicach, ogółem kończąc kwartę z dorobkiem 9 punktów i 4 zbiórek. To właśnie dzięki jego dobrej postawie przyjezdni przegrywali po dziesięciu minutach tylko 22:21.
Również i drugą kwartę kołobrzeżanie rozpoczęli z impetem, grając z rywalem, mimo bardzo okrojonego składu, jak równy z równym. Dłuższa ławka Czarnych dała jednak znać o sobie w połowie kwarty gdy rezerwowi, Paweł Malesa i Omar Barlett wyprowadzili swoją drużynę na prowadzenie 37:28. W następnych akcjach gospodarze kontynuowali dobrą grę. Za trzy ponownie trafił Malesa, a chwilę później jego wyczyn dwukrotnie skopiował Bojan Bakić. Ponadto w ekipie Czarnych bardzo dobrze radził sobie Antonio Burks, który choć nie punktował często, już do przerwy rozdał 6 asyst (w całym meczu 9).
Wydawało się wówczas, że Czarni spokojnie utrzymają prowadzenie do przerwy, lecz stało się coś zgoła odmiennego. Kotwica zaczęła grać jak natchniona, a asem w rękawie trenera Sebastiena Machowskiego okazał się Dawid Bręk. 20-latek trzykrotnie celnie przymierzył zza linii 6,25, sześć oczek dołożył Paweł Kikowski i przed zmianą stron Czarni wygrywali tylko 49:46.
Po przerwie podopieczni trenera Gaspara Okorna wyglądali, jak gdyby nie do końca dowierzali temu, co zdarzyło się w ostatnich minutach drugiej kwarty. Przestój w ich grze perfekcyjnie wykorzystali przyjezdni i po trzech minutach objęli prowadzenie 56:52, a po kilku następnych było 63:56. Ponownie dał znać o sobie Barrett, lecz prawdziwym bohaterem tej części meczu był Dawid Przybyszewski, który zdobył 9 oczek. Okazało się jednak, że goście potrafią stracić przewagę niemalże w tak szybkim czasie, w jakim ją sobie wypracowali i dzięki trafieniom Chrisa Bookera to gospodarze wygrywali przed czwartą kwartą 67:66.
I choć decydującą część meczu lepiej rozpoczęli słupszczanie, którzy po kolejnych trójkach prowadzili 72:69 i 75:72, ostatnie dziesięć minut było popisem Kikowskiego. Wydawało się, że 23-letni zawodnik w pojedynkę chce wyrwać zwycięstwo dla swojego zespołu, będąc tylko o włos od realizacji tego celu. Młody obrońca zdobył sześć ostatnich punktów Kotwicy i tym samym doprowadził do dogrywki.
W tej lepsi już jednak byli gospodarze, a ojcem wygranej został Demetric Bennett, który w pięć minut zdobył osiem oczek, a w całym spotkaniu zaliczył 23 punkty. W dogrywce swój dorobek do 31 punktów powiększył Kikowski (miał także po 6 asyst i zbiórek), lecz osamotniony w ofensywnych poczynaniach, nie był w stanie zapewnić swojej ekipie drugiego zwycięstwa w ćwierćfinale i przedłużyć serii do piątego spotkania. Energa Czarni zwyciężyli Kotwicę 107:96 i sprawiając tym samym wyśmienity prezent swojemu szkoleniowcowi z okazji 36. urodzin, awansowali do półfinału, w którym zmierzą się PGE Turowem Zgorzelec.
Energa Czarni Słupsk - Kotwica Kołobrzeg 107:96 po dogrywce (22:21, 27:25, 18:20, 18:19, 22:11)
Energa Czarni: Bennett 23 (2x3), Booker 20 (2x3, 7 zb.), Bakić 16 (2x3), Burks 10 (1x3, 9 zb., 6 str.), Sroka 10 (2x3), Cesnauskis 9 (1x3, 5 zb.), Malesa 8 (2x3), Leończyk 5 (5 zb.), Barlett 4, Kedzo 2
Kotwica: Kikowski 31 (3x3, 6 zb., 6 as.), Barrett 21 (1x3, 8 zb., 6 str.), Bręk 12 (3x3, 5 str.), Cielebąk 11 (2x3), Stelmach 11 (1x3), Przybyszewski 10 (1x3, 6 zb.), Rduch 0