W minione lato transferowe Real Madryt dokonał paru spektakularnych zmian. Wszystko po to, by w sezonie 2008/2009 włączyć się do walki o mistrzostwo Hiszpanii. Jednym z bohaterów transakcji z tamtego okresu był Pepe Sanchez, a sama sytuacja była o tyle bardziej wzbudzająca emocje, że Argentyńczyk przeszedł do Madrytu z zespołu odwiecznego rywala - FC Barcelony.
Przygoda z "Królewskimi" nie okazała się jednak tak owocna, jak obie strony oczekiwały. 32-letni Sanchez niemalże od samego przyjścia do nowego klubu skarżył się na trapiące go pomniejsze urazy. Nie przypuszczał jednak nawet, że lekkie problemy zdrowotne mogą przekształcić się w większe, a te spowodują, że będzie miał sezon z głowy. Jednakże już w listopadzie Argentyńczyk zmuszony był pauzować przez trzy tygodnie. Wrócił do gry w grudniu, lecz nie grał ponownie przez cały następny miesiąc. Następnie zdążył zagrać cztery spotkania na początku lutego i znowu doznał kontuzji, która wykluczyła go z treningów na pół miesiąca. Wszystko to zbiegło się równolegle z niezadowoleniem działaczy stołecznego klubu oraz brakiem zaufania ze strony trenera Joana Plazy. Gdy zaś Sanchez doznał kolejnej kontuzji pod koniec marca, sternicy i sztab trenerski Realu nie miel wątpliwości - postanowili pożegnać się z podatnym na urazy zawodnikiem.
Tym samym, argentyński rozgrywający od poniedziałku jest wolnym agentem. Warto dodać, że w swojej karierze Sanchez, poza Barceloną i Realem, reprezentował również Panathinaikos Ateny czy Unicaję Malaga, a także krótko występował na parkietach NBA. Z Panathinaikosem sięgnął po mistrzostwo Euroligi w roku 2002, zaś z hiszpańską drużyną triumfował w lidze ACB cztery lata później. W karierze reprezentacyjnej Sanchez sięgnął po złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Atenach w roku 2004, a dwa lata wcześniej zdobył srebrny krążek na Mistrzostwach Świata w Stanach Zjednoczonych.