Manu Ginobili jeszcze przez dwa lata w Spurs

PAP/EPA / DARREN ABATE / Manu Ginobili, rzucający San Antonio Spurs
PAP/EPA / DARREN ABATE / Manu Ginobili, rzucający San Antonio Spurs

Manu Ginobili nie zamierza jeszcze wieszać butów na kołku. Po wstępnych deklaracjach poczynionych w połowie lipca, teraz oficjalnie przedłużył kontrakt z San Antonio Spurs o kolejne dwa lata.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy mocno osłabieni kontuzjami Kawhia Leonarda oraz Tony'ego Parkera San Antonio Spurs przegrali czwarty, ostatni mecz finałów Konferencji Zachodniej z Golden State Warriors, automatycznie pojawiły się teorie, że mógł to być ostatni występ w wykonaniu argentyńskiego mistrza. Nic z tych rzeczy! Manu Ginobili już miesiąc temu na Twitterze deklarował, że wróci do szatni "Ostróg" jeszcze przynajmniej na jeden sezon, a w czwartek dopełnił niezbędnych formalności, aby wywiązać się ze złożonej
obietnicy.

O zawarciu nowego porozumienia z zawodnikiem na oficjalnej stronie internetowej poinformował sam klub. O jego szczegółach donosi natomiast niezawodny Shams Charania z The Vertical, który dowiedział się, że umowa została podpisana na dwa lata, a na jej podstawie Argentyńczyk zarobi łącznie 5 milionów dolarów. Dziennikarz dodał również, że kontrakt jest w pełni gwarantowany.

Dla 40-letniego Ginobiliego będzie to już 16. sezon spędzony w barwach Spurs, z którymi wywalczył wszystkie 4 tytuły mistrzowskie. Jeśli uda mu się dokończyć karierę w San Antonio, co mimo pojawiających się w ostatnim czasie, kuszących ofert z innych drużyn, można już uznać za pewnik - zostanie dopiero ósmym graczem w historii, który całą swoją przygodę z NBA spędził w jednym klubie i rozegrał dla niego przynajmniej 16 sezonów. Dołączy więc do zaszczytnego grona, w którym znalazły się takie legendy jak Kobe Bryant, John Stockton, John Havlicekk, Dirk Nowitzki, Reggie Miller oraz jego klubowi przyjaciele - Tim Duncan i Tony Parker.

Jeden z najlepszych koszykarzy urodzonych poza terytorium USA, który w odpowiednim momencie potrafił stłumić własne ambicje i poświęcić się dla dobra zespołu, przyjmując rolę zmiennika, przez 15 lat gry na zawodowych parkietach osiągał do tej pory średnie statystyki na poziomie 13,6 punktu, 3,6 zbiórki, 3,9 asysty i 1,2 przechwytu. W swoim bogatym dorobku ma m.in. 4 mistrzowskie pierścienie, 2 występy w Meczu Gwiazd, nagrodę dla najlepszego rezerwowego, złoty i brązowy medal igrzysk olimpijskich, a także mistrzostwo Euroligi i statuetkę dla MVP turnieju Final Four jeszcze z czasów gry dla Virtusu Bolonia.

ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski: Serbowie mają teraz wszystkie karty w ręce

Spośród aktywnych graczy starszy od niego jest już tylko Vince Carter, ale Manu Ginobiliemu to nie przeszkadza. Wciąż potrafi skutecznie spędzać sen z powiek największym, znacznie młodszym gwiazdom, o czym bardzo boleśnie przekonał się ostatnio choćby James Harden. Niech więc to argentyńskie tango trwa jak najdłużej!

Komentarze (1)
avatar
radek_w
25.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo, Manu! Jeszcze sie niejeden zdziwi - jak Harden w zeszlym sezonie ;-)