Dawid Siemieniecki, WP SportoweFakty: Jak może pan ocenić pierwszy miesiąc przygotowań do sezonu?
Paweł Śpica, nowy koszykarz Enea Astorii Bydgoszcz: Myślę, że gramy jeszcze w kratkę. W jednych sparingach dobrze prezentujemy się w obronie, w innych z kolei trochę lepiej w ataku, ale ogólnie myślę, że ocenić to można na plus, jak na naszą w pewnym stopniu nową drużynę. Bardzo dużo na treningach pracujemy nad zgrywaniem się, znamy się i rozumiemy coraz lepiej. Na początku graliśmy z ekipami z PLK, co dało nam obraz tego, jak powinniśmy grać - bardziej fizycznie i mocno się bić. Myślę, że to zaprocentuje na parkietach pierwszoligowych.
A jak ze swojej perspektywy - nowego zawodnika - może pan z kolei ocenić powstały zespół?
Cieszę się bardzo, że mogę tutaj być. Myślę, że moja rola będzie o wiele większa niż w zespole Spójni. Na pewno na to liczyłem, aby móc się pokazać z jak najlepszej strony i tym samym pomóc drużynie w osiągnięciu jak najlepszych wyników. Bardzo mi się tutaj podoba, mamy bardzo fajną bazę, w klubie pracują przyjaźni ludzie, więc ja jestem jak najbardziej na tak.
Jak Paweł Śpica widzi swoją rolę w Enea Astorii? Zdoła wywalczyć więcej minut i odgrywać większą rolę niż to bywało w poprzednich klubach?
Mam przede wszystkim nadzieję, że będę zasługiwał na te minuty. Chciałbym, oczywiście - każdy w końcu chce grać jak najwięcej. Ja staram się jak najlepiej wywiązywać z tego, o co prosi mnie trener, wykonywać wszystkie jego polecenia. Myślę, że to przybliży mnie do tego, żeby grać jak najwięcej, ale przede wszystkim drużynę do dobrych wyników, jeśli tym bardziej wszyscy będziemy słuchać tego, co mamy robić. To powinno być z korzyścią i dla mnie, i dla każdego zawodnika z osobna również.
Poprzedni sezon w Spójni był dla pana drużynowo bardzo udany. Osiągnęliście dobry wynik (3. miejsce), byliście chyba największą niespodzianką rozgrywek. Jak wspomina pan ten czas?
U trenera Koziorowicza pracowało się bardzo dobrze. Wszystko było naprawdę dobrze zorganizowane. Graliśmy niezły basket, mieliśmy dobrych zawodników, wygrywaliśmy dużo spotkań u siebie. Była ładna, szybka gra, I ligę rozpoczęliśmy od bilansu 10-0. Ja bardzo dobrze wspominam ten okres, bo był to mój pierwszy sezon po kontuzji, czyli po prawie dwuletniej przerwie. Myślę, że minuty, które dostawałem, starałem się wykorzystać jak najlepiej. Trener Koziorowicz korzystał ze mnie tyle, ile było trzeba i ja jestem bardzo zadowolony z tego okresu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Łokcie z piekła rodem. Tak trenuje Joanna Jędrzejczyk
Poprzednie rozgrywki były fatalne dla Enea Astorii. Teraz kibice mocno liczą na lepszą grę i po cichu zapewne także na powrót do fazy play-off. Będziecie w stanie to uczynić?
Pierwsza liga będzie w kolejnym sezonie bardzo wyrównana. Dla nas, przynajmniej wg mnie, największym priorytetem powinno być to, aby jak najwięcej wygrywać u siebie. Bo tym właśnie można przyciągnąć sporo ludzi na trybuny. A to może z kolei sprawić, że stalibyśmy się w pewnym stopniu wizytówką męskiego sportu w mieście - na to liczymy. Mam nadzieję, że tak się stanie. A nawet jeśli nie będzie szło, to abyśmy naszym stylem gry, zaangażowaniem i walką pokazali kibicom, że warto tutaj przychodzić i nas wspierać.
Nieco odchodząc od tematu - trwa EuroBasket, na którym grają także Polacy. Ważnymi postaciami są Tomek Gielo, Przemek Karnowski, no a Mateusz Ponitka to lider kadry. Pan zna ich doskonale, razem zdobywaliście srebro MŚ U-17. Jakie to uczucie ich oglądać jako kadrowiczów w dorosłym baskecie?
Mi się super na to patrzy, bardzo mocno im kibicuje, wszyscy na nich liczymy, bo nie ma się co oszukiwać, że koszykówka potrzebuje sukcesu kadry. Cieszę się niezmiernie, że ta właśnie trójka wybiła się tak wysoko, że mają szansę grać na takim poziomie, przeciwko graczom europejskiego formatu, a także zawodnikom z NBA. Oczywiście życzę im jak najlepszego wyniku teraz - na mistrzostwach, ale także w kolejnym sezonie, gdzie bardzo wielu chłopaków z rocznika `93 zagra w Hiszpanii, czyli w najlepszej lidze w Europie.