Półfinałowe mecze w pierwszej lidze toczą się o najwyższą stawkę - awans do ekstraklasy. Przed tak ważnymi spotkaniami w obu ekipach może być obecny większy niż zazwyczaj stres czy napięcie. Załóżmy, że w rywalizacji tej oba zespoły będą miały po dwa zwycięstwa i o wszystkim zadecyduje piąty mecz. Czy w takiej potyczce można będzie mówić o swobodzie w grze? Nie, ponieważ presja wyniku zrobi swoje, a stresu chyba nie da się uniknąć. Jednak to nie dotyczy tylko jednej z drużyn. Zarówno Polonii 2011, jak i Zastalowi najbliższe mecze przysporzą sporo nerwów. Sęk w tym, żeby nie "wypalić się" już przed starciem i aby nadmierny niepokój przedmeczowy w jak najmniejszym stopniu wpłynął na dyspozycję. Jeśli taki stan rzeczy będzie miał miejsce w ekipie z Warszawy i Zielonej Góry, można będzie spodziewać się zażartej rywalizacji.
- Na pierwszy rzut oka presja musi towarzyszyć półfinałom play off, ale w Polonii 2011 do ważnych meczów jesteśmy przygotowywani również pod kątem psychicznym. Gramy dużo spotkań, a w zespole jest wielu młodych koszykarzy, od których dużo zależy na boisku - powiedział Piotr Pamuła na łamach oficjalnej strony Polonii.
Oba teamy przed półfinałem miały trzy tygodnie przerwy. Trener Zastalu, Tomasz Herkt zaznacza, że tak długa przerwa nie wytrąciła z rytmu jego podopiecznych. "Zastalowcy" utrzymali dobrą dyspozycję i czekają już na mecze w Warszawie. Podobna sytuacja ma miejsce w warszawskiej drużynie. Przerwa pomogła koszykarzom Polonii wykonać dobrą pracę treningową. - W poprzednim tygodniu oglądaliśmy taktykę Zastalu na wideo, teraz pracujemy nad tym, aby tę wiedzę przenieść na boisko - mówi Pamuła. Zielonogórzanie swojemu rywalowi na pewno nie pozostają dłużni i również starali się rozpracować polonistów, oglądając ich poczynania na kasetach.
Szkoleniowiec Zastalu nie zgadza się z opinią, że jego drużynę czekają teraz najważniejsze mecze w sezonie. Trener Herkt do sprawy podchodzi nieco inaczej i twierdzi, że po każdym rozegranym spotkaniu, nie zważając, czy jest to runda zasadnicza, czy play-off, każda najbliższa potyczka jest tą najważniejszą. - Od początku rozgrywek przyjęliśmy taką opcję, że do każdego najbliższego meczu podchodzimy tak jak miałby to być najważniejszy mecz - informuje Herkt w Radiu Zachód.
Zielonogórski team w poprzednich trzech sezonach dwa razy przystępował do rundy play-off z pierwszego miejsca. Natomiast rok temu w Winnym Grodzie o awansie mówiło się już bardzo głośno. Skład Zastalu jak na pierwszoligowe warunki można było określić dream teamem, tymczasem zespół ten, naszpikowany gwiazdami, z marzeniami o ekstraklasie pożegnał się już w pierwszej rundzie play-off.
Teraz sytuacja wygląda całkiem inaczej. Przed tegorocznymi rozgrywkami w Zielonej Górze mówiło się tylko o planie wejścia do PLK, którego realizacja miała trwać dwa lata. Zastal stopniowo robił postępy i po słabszej pierwszej rundzie, w drugiej grał już tak, jak tego oczekiwano. Zielonogórzanie dotarli do ćwierćfinału, do którego przystąpili z piątej pozycji. Zostawili tam za swoimi plecami Siarkę Tarnobrzeg, teraz mogą zostawić Polonię 2011 i w końcu awansować. Takie stopniowe pokonywanie przeszkód, w dodatku bez żadnej "napinki" na awans, dla Zastalu może być dobrym prognostykiem.
Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 15.00 w Hali gier AWF przy ul. Marymonckiej 34 w Warszawie. Po meczach w stolicy rywalizacja przenosi się do Zielonej Góry, gdzie 25 kwietnia i 26 (być może) rozegrane zostaną kolejne mecze.