Już kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem nadkomplet czternastu tysięcy fanów Realu Madryt zgromadzonych w hali Palacio Vistalegre zgotował prawdziwe piekło, gdy na parkiet wychodzili koszykarze gości, Regalu FC Barcelony. Już po pierwszych akcjach okazało się jednak, że tumult nie zrobił na przyjezdnych żadnego wrażenia, bowiem to oni lepiej weszli w mecz. Jedną trójkę zaaplikował Juan Carlos Navarro, chwilę później jego wyczyn skopiował Ersan Ilyasova i nagle zrobiło się 7-13 dla Barcelony.
Katalończycy grali z pomysłem i bez skrupułów wykorzystywali wszelkie luki w defensywie gospodarzy. Ci, nie radząc sobie w ataku pozycyjnym, jak najwięcej akcji starali się grać z kontry, lecz i ta broń nie przynosiła korzyści. Po ekwilibrystycznym rzucie z dziewięciu metrów Victora Sady na tablicy pojawił się nawet wynik 19-32 i tylko niesamowita pogoń w ostatnich trzech minutach pozwoliła gospodarzom na zmniejszenie przewagi do stanu 34:40.
- Zwyciężyliśmy i tak naprawdę tylko to się liczy. Wynik poszedł w świat, dwa oczka dodano na nasze konto i za kilka tygodni nikt nie będzie pamiętał stylu, w jakim wygraliśmy ten pojedynek - tłumaczył po spotkaniu Navarro. Hiszpan nie rozegrał jednak dobrych zawodów, rzucając ledwie 7 oczek. W roli egzekutora zastąpił go jednak Jaka Laković, po raz kolejny udowadniając jak ważnym jest graczem dla zespołu. Słoweniec zdobył 17 oczek, czterokrotnie trafiając z dystansu. To właśnie Laković punktował wówczas, gdy Real niebezpiecznie zbliżał się do Barcelony pod koniec trzeciej kwarty i na początku czwartej.
Mało jednak brakowało, a ten sam koszykarz zostałby antybohaterem meczu. Faulowany na 22 sekundy przed końcem spotkania, przy stanie 76:77 dla gości, słoweński rozgrywający nie wykorzystał żadnego z rzutów wolnych i piłkę przejęli gospodarze. Najpierw za trzy nie trafił jednak Axel Hervelle, a po chwili z dwóch metrów przestrzelił Sergio Llull, a faulowany Fran Vazquez dopełnił formalności.
W innym sobotnim spotkaniu również zwyciężyli goście. Alta Gestion Fuenlabrada pokonała Cajasol Sewillę różnicą dziewięciu punktów i tym samym dokonała dwóch rzeczy. Po pierwsze - przerwała passę sześciu zwycięstw z rzędu podopiecznych Pedro Martineza, a po drugie znacznie przybliżyła się do ósmego miejsca dającego awans do fazy play-off. Korespondencyjny rywal Alty w osiągnięciu tego celu przegrał bowiem w sobotę z Unicają Malaga i obecnie obie ekipy mają taki sam bilans 14-15. Bohaterem spotkania został Antonio Bueno, który w ciągu 29 minut zgromadził na swoim koncie 29 oczek i zebrał dodatkowo 5 piłek. Świetny mecz po stronie gospodarzy rozegrał Michał Ignerski, któremu tym razem w większym przedziale czasowym zaufał trener Martinez. Polak spędził na parkiecie nieco ponad dwie kwarty i w tym czasie zdobył 17 oczek. Tyle samo, ile drugi najlepszy strzelec Cajasol - Clay Tucker. Niestety ich dobra postawa nie przełożyła się na zwycięstwo drużyny.
Real Madryt - Regal FC Barcelona 76:79 (12:24, 22:16, 24:20, 18:19)
(Bullock 20 (1x3), Llull 11 (1x3), Hervelle 10 (1x3, 5 zb.) - Laković 17 (4x3, 4 as.), Ilyasova 14 (2x3, 13 zb.), Vazquez 13 (7 zb.))
Unicaja Malaga - Ricoh Manresa 88:67 (25:19, 18:22, 29:14, 16:12)
(Archibald 15 (6 zb.), Kelati 13 (3x3), Jimenez 12 (2x3, 7 zb.) - Bulfoni 13 (3x3), Rubio 11 (5 zb.), Asselin 10 (1x3, 5 zb.), Ibaka 10 (6 zb.))
Cajasol Sewilla - Alta Gestion Fuenlabrada 81:90 (15:28, 18:20, 20:21, 28:21)
(Ignerski 17 (4x3), Tucker 17 (1x3, 5 as., 4 zb.), Miso 13 (3x3) - Bueno 29 (5 zb.), Tskitishvili 15 (4x3, 6 zb.), Oleson 14 (1x3))