Gdynianki lepsze w końcówce - relacja z meczu Lotos PKO BP - KSSSE AZS PWSZ

Dwa mecze w Gdyni i dwa zwycięstwa Lotosu PKO BP Gdynia. W drugim meczu finałowej rywalizacji w Ford Germaz Ekstraklasie podopieczne Jacka Winnickiego zdołały pokonać KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski różnicą pięciu punktów. Emocji w Gdyni nie brakowało, a jeszcze na cztery minuty przed końcową syreną był remis. W końcówce jednak więcej spokoju zachowały gdynianki, które tym samym nie straciły atutu własnego parkietu.

- Dzisiaj jest nowy dzień i nowy mecz, dlatego my musimy już zapomnieć o tym, co było wczoraj. Kibice mogą jeszcze żyć wczorajszym zwycięstwem, a my już mamy kolejną walkę, kolejny mecz - mówił przed meczem trener Lotosu PKO BP Jacek Winnicki.

Obaj trenerzy dokonali kilku korekt w pierwszych piątkach. W ekipie z Gdyni była to zmiana wymuszona kontuzją Alany Beard, którą zastąpił Ekaterina Snytsina. W ekipie z Gorzowa Wielkopolskiego australijską rozgrywającą Samanthe Jane Richards zastąpiła Katarzyna Czubak, a Agnieszkę Kaczmarczyk Niemka Anna Breitreiner.

Początek spotkania był bardzo nerwowy w wykonaniu obu zespołów. Pierwsze nerwy opanowały gospodynie, a konkretnie serbska środkowa Ivana Matović. To ona zdobyła pierwsze punkty w tym meczu po dwóch minutach gry. Po jej sześciu kolejnych oczkach Lotos PKO BP prowadził 6:3, a jedyna skuteczna akcja akademiczek to celna trójka Katarzyny Czubak. W tym momencie o przerwę poprosił Dariusz Maciejewski, a podczas jej trwania dokonał czterech zmian. Już pierwsza akcja po wznowieniu dała akcję 2+1 Richards, a na tablicy wyników był remis 6:6. Do końca kwarty trwała wyrównana walka, a prowadzenie 16:10 Lotos PKO BP zawdzięczał Matović. Serbka oprócz swoich 10 punktów i 3 zbiórek miała jednak na swoim koncie również 3 przewinienia, co było chyba jedynym zmartwieniem trenera Winnickiego.

Początek drugiej kwarty to trzy kolejne oczka Nkoliki Anosike i przewaga gdynianek stopniała do trzech punktów. To jednak podziałało jak płachta na byka na gospodynie. Zza linii 6,25 trafiają Paulina Pawlak oraz Marta Jujka, a gdy kolejne punkty zdobywa Matović gdynianki objęły prowadzenie 24:13. Akademiczki jednak nie zamierzały poddać się bez walki. Po dobrym okresie gry Edyty Koryzny zrobiło się przed przerwą tylko 29:25 dla wicemistrzyń Polski.

- Zmieniłyśmy grę w obronie, bo dostosowałyśmy się do gry rywalek. Gdynianki nie mają już takiej skuteczności jak w meczu wczorajszym, gdzie sama Paulina Pawlak trafiła sześć rzutów za trzy punkty. Dzisiaj tego już nie ma. Mamy problem z powstrzymaniem podkoszowych, szczególnie Ivany Matović. Wszystko to jednak spowodowane jest tym, że nastawiłyśmy się bardzo na defensywę zawodniczek obwodowych, które wczoraj tak znakomicie trafiały. Nam dzisiaj również brakuje skuteczności, bo 25 punktów do przerwy to troszeczkę za mało - mówiła w przerwie Justyna Żurowska, kapitan KSSSE AZS PWSZ.

Skuteczności z pewnością najbardziej brakowało w pierwszej połowie liderkom, Czeszce Katarinie Zohnovej oraz Niemce Breitreiner. Obie te zawodniczki po pierwszych dwudziestu minutach miały bowiem na swoim koncie zerowy dorobek punktowy.

Kapitan akademiczek sprawy skuteczności wzięła sobie do serca i druga połowę rozpoczęła od celnej trójki. W odpowiedzi jednak z tej samej broni skorzystały Snytsina i Tamika Catchings, a Lotos PKO BP prowadził w tym momencie 37:32. Taka przewaga utrzymywała się do 26 minuty meczu, kiedy to pierwsze punkty zdobyła Zohnova trafiając zza łuku, a na tablicy wyników było 43:41. Akademiczki zbliżyły się w końców już nawet na jeden punkt, kiedy po przechwycie i punktach Richards doprowadziła do stanu 47:46. Na 30 sekund przed końcem kwarty. Ostatnie akcje w tej części meczu to trójka Pawlak i punkty Anosike, a przed decydującą kwartą Lotos PKO BP prowadził tylko 50:48.

Pierwsze punkty w czwartej kwarcie zdobyła dopiero w czwartej minucie Magdalena Leciejewska, ale po chwili było już 52:52, gdyż punkty zdobyły kolejno Agnieszka Kaczmarczyk i Richards. Po krótkiej przerwie dla trenera Winnickiego gdynianki ruszyły do ataku i po skutecznej akcji snytsiny zrobiło się 58:52 na 3 minuty przed końcem meczu. Wśród akademiczek z każdą kolejną akcją było widać większe nerwy, czego efektem były łatwe straty. Te z kolei bezlitośnie na punkty zamieniały koszykarki Lotosu PKO BP. Decydującą dla losów meczu akcję gdynianki przeprowadziły na 30 sekund przed końcem, kiedy w ostatniej sekundzie akcji rzut oddawała Matović. Piłka nie wpadła do kosza, ale z braku zastawienia skorzystała Catchings, która zebrała piłkę w ataku. Ostatecznie Lotos PKO BP pokonał KSSSE AZS PWSZ 59:54.

- Ciesze się przede wszystkim z wygranej. Nie sztuką jest wygrywać mecze wtedy kiedy nam idzie i wszystko nam wpada, tak jak było to wczoraj. Dzisiaj nam nie szło, jednak pokazałyśmy charakter i udało nam się wygrać - powiedziała po meczu Paulina Pawlak.

W ekipie z Gorzowa Wielkopolskiego zawiodły główne „strzelby”. Anna Breitreiner i Katarina Zohnova zdobyły w sumie zaledwie 3 punkty, trafiając zaledwie 1 z 13 oddanych rzutów. Najjaśniejszym punktem KSSSE AZS PWSZ była Samantha Jane Richards, która w swoich statystykach zapisała 13 punktów, 4 asysty i 3 zbiórki. Najskuteczniejszą zawodniczką wśród akademiczek była natomiast Nkolike Anosike z 16 punktami i 8 zbiórkami na koncie.

W Lotosie PKO BP trudno wyróżnić jedną zawodniczkę. W niedzielnym meczu siłą była zespołowość. Znakomicie zaczęła Ivana Matović, a dzieło wykończyła Ekaterina Snytsina.

Teraz rywalizacja przeniesie się do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie w czwartek i oiątek odbędą się mecze numer 3 i 4.

Lotos PKO BP Gdynia - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski 59:54 (16:10, 13:15, 21:23, 9:6)

Lotos PKO BP: Ivana Matovic 14, Tamika Catchings 11, Ekaterina SNytsina 10, Magdalena Leciejewska 10, Paulina Pawlak 7, Marta Jujka 5, Emilija Podrug 2, Monique Currie 0, Olivia Tomiałowicz 0

KSSSE AZS PWSZ: Nkolike Anosike 16, Samantha Jane Richards 13, Justyna Żurowska 8, Katarzyna Czubak 6, Edyta Koryzna 4, Agnieszka Kaczmarczyk 4, Kataryna Zohnova 3, Anna Breitreiner 0, Lindsay Taylor 0

Stan rywalizacji: 2:0 dla Lotosu PKO BP Gdynia

Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw

Komentarze (0)