Zespół Asseco Gdynia po czterech meczach ma bilans 3:1 i jest w górnej części tabeli PLK. Świetne wyniki "żółto-niebieskich" na początku sezonu są w głównej mierze zasługą Krzysztofa Szubargi, który jest w doskonałej formie.
Polak bardzo solidnie przepracował wakacje i widać tego efekty. Treningi na GetBetter zrobiły swoje.
33-letni zawodnik przeciętnie notuje 19,8 punktu na mecz, co daje mu czwartą pozycję w klasyfikacji najlepszych strzelców PLK - liderem jest Chavaughn Lewis (26,5). "Szubi" dokłada także 8,3 asyst (tyle samo co Aaron Johnson). Warto odnotować, że polski rozgrywający do kosza rzuca na 56-procentowej skuteczności (23/41 z gry, 15/27 za trzy).
Szubarga jest prawdziwym liderem Asseco Gdynia. Dowodzi zespołem na boisku, ale także w szatni. Polak nie boi się wziąć odpowiedzialności na swoje barki w kluczowych momentach czy zrugać jakiegoś zawodnika za nieodpowiedzialne zagranie. - Czasem trzeba powiedzieć sobie kilka cierpkich, męskich słów - mówi koszykarz.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny projekt Kusznierewicza. Cały świat będzie podziwiał Polaków
W poniedziałkowym spotkaniu z TBV Startem Lublin (92:82) Szubarga zaliczył double-double (21 punktów, 12 asyst i cztery zbiórki), mimo że toczył zacięte boje z Jamesem Washingtonem i Chavaughnem Lewisem. Trash-talking był obecny niemal przez cały mecz. - Trochę pogadaliśmy, potrzebowałem tego, żeby się nieco obudzić, bo zacząłem bardzo ospale - tłumaczy.
Szubarga, mimo znakomitych statystyk, po raz kolejny nie znalazł się w szerokiej kadrze Mike'a Taylora. To budzi sporo wątpliwości, bo akurat na rozegraniu mamy największe problemy. - Przestałem już na to zwracać uwagę - mówi.