Z Bykami ekipie Tyronna Lue wcale nie poszło łatwo. Goście rewelacyjnie spisali się w pierwszej kwarcie, w której zdobyli aż 38 punktów. Później było już wprawdzie gorzej, ale nadal utrzymywali się oni na prowadzeniu. Dopiero w trzeciej odsłonie Cavs przegonili rywala i pomknęli po wygraną. Ta może nie była jakoś okazała, ale istotne jest to, że wicemistrzowie otrząsnęli się po porażce z Magikami.
Gospodarzy do wygranej poprowadził nie kto inny jak LeBron James. Utytułowany koszykarz rozpoczął mecz w charakterze rozgrywającego, dlatego też nie powinno dziwić, że ogółem zanotował aż 13 asyst. Co równie ważne trafiał na wysokiej skuteczności. Ogółem zdobył 34 punkty (13/20 z gry). Dobrze spisał się także Kevin Love, autor 20 punktów i 12 zbiórek. W zespole Byków najlepiej spisali się Justin Holiday (25 punktów) oraz debiutujący w NBA Lauri Markkanen (19 punktów, 8 zbiórek).
Za ciosem idą Orlando Magic. Wprawdzie podopieczni Franka Vogela przegrywali przez większość meczu z Brooklyn Nets, ale w decydującym fragmencie spisali się fantastycznie. W czwartej kwarcie grali jak natchnieni, zdobyli aż 38 punktów, odrabiając straty i niemal rzutem na taśmę sięgając po triumf. Trzeci w czterech rozegranych spotkaniach obecnego sezonu.
Nie byłoby go bez Aarona Gordona. 22-letni zawodnik był wręcz nie do zatrzymania. Koszykarz Magików trafił aż 14 z 18 rzutów z gry (!), do tego dobrze wykonywał osobiste. W 36 minut jakie spędził na parkiecie zgromadził aż 41 punktów oraz 14 zbiórek i 2 asysty. Jego zdobycz to niemal 1/3 dorobku całej drużyny. Nets nie mieli na niego odpowiedzi. Najlepszym graczem gości był D'Angelo Russell, który uzbierał 29 punktów, 5 zbiórek, 2 przechwyty oraz asystę.
Właściwie żadnych problemów z odniesieniem zwycięstwa nie mieli gracze z Bostonu. Celtics łatwo uporali się we własnym obiekcie z New York Knicks. Goście tylko na początku stawiali jakiś opór, później była już tylko dominacja graczy Brada Stevensa. Najskuteczniejszy był Jaylen Brown, który zdobył 23 punkty i dołożył 4 zbiórki.
Niewątpliwie na uwagę zasługuje także występ Darrena Collisona. Zawodnik Indiana Pacers był wyróżniającą się postacią swojej drużyny w starciu z Minnesota Timberwolves. Rzucił on 15 punktów, ale dołożył przede wszystkim aż 16 asyst. Poza tym zebrał 5 piłek. Te liczby robią wrażenie. Co ważne, Pacers wygrali na wyjeździe z Leśnymi Wilkami, które doznały drugiej porażki w sezonie.
Cleveland Cavaliers - Chicago Bulls 119:112 (28:38, 37:30, 26:24, 28:20)
(James 34, Love 20, Green 16, Crowder 11, Wade 11, Korver 11 - Holiday 25, Markkanen 19, Felder 13, Valentine 13, Grant 12, Lopez 11, Zipser 11)
Orlando Magic - Brooklyn Nets 125:121 (30:30, 31:31, 26:35, 38:25)
(Gordon 41, Fournier 28, Augustin 19, Vucević 12, Simmons 12 - Russell 29, Hollis-Jefferson 18, Carroll 17, LeVert 15)
Boston Celtics - New York Knicks 110:89 (30:17, 24:16, 23:27, 33:29)
(Brown 23, Tatum 22, Irving 20, Horford 13, Theis 11 - Kanter 16, Lee 13, Porzingis 12, Hernangomez 12)
Minnesota Timberwolves - Indiana Pacers 107:130 (20:33, 41:28, 23:37, 23:32)
(Towns 28, Bjelica 18, Crawford 18, Muhammad 14 - Oladipo 28, Joseph 21, Bogdanović 19, Collison 15, Sabonis 15, Leaf 11)
Portland Trail Blazers - New Orleans Pelicans 103:93 (29:19, 18:29, 24:25, 32:20)
(McCollum 23, Lillard 13, Turner 13, Nurkić 12, Davis 12 - Cousins 39, Holiday 14, Nelson 10)
Los Angeles Clippers - Utah Jazz 102:84 (27:20, 15:21, 33:15, 27:28)
(Griffin 29, Beverley 19, Rivers 16, Gallinari 14, Jordan 11 - Mitchell 19, Gobert 12, Sefolosha 12, Rubio 10, Johnson 10)
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"