W pierwszym meczu serii pomiędzy Boston Celtics i Chicago Bulls Ray Allen zdobył tylko 4 punkty, trafił zaledwie 1 z 12 oddanych rzutów, a Mistrzowie NBA przegrali po dogrywce. Minionej nocy ten sam Allen wziął całkowity rewanż za tamten pojedynek. Zdobył 30 punktów, a w ostatnich 30 sekundach trafił dwie kluczowe dla losów spotkania i zwycięstwa jego zespołu trójki.
"Celci" do meczu podeszli bardzo skoncentrowani i już po chwili prowadzili 20:8. Rywale mieli problem z dużą ilością fauli, a po 3 minutach na ławce siedział już Derrick Rose. „Byki” jednak zdołały podnieść się i wyjść na prowadzenie w drugiej kwarcie 36:35. Od tego momentu na parkiecie trwała wymiana ciosów.
Sympatycy Celtics zamarli, gdy na 5 minut przed końcem pierwszej połowy meczu na parkiet upadł Rajan Rondo. Rozgrywający ekipy z Bostonu po jednym z wejść pod kosz tak niefortunnie upadł, że jego kolano wygięło się w bardzo nienaturalny sposób. Rondo długo leżał na parkiecie, jednak pozbierał się i powrócił do rywalizacji. Dla podstawowego rozgrywającego mistrzowskiego zespołu był to niezwykle udany wieczór. Rondo zapisał na swoim koncie tripple double w postaci 19 punktów, 16 asyst i 12 zbiórek.
Druga połowa meczu upłynęła pod znakiem rywalizacji Allena z Benem Gordonem. Rzucający Celtics po pierwszej połowie meczu miał na swoim koncie zaledwie 2 punkty, co nie napawało optymizmem trenera Doca Riverso.
- Doc powiedział mi w połowie, że mam być bardziej agresywny, a wszystko samo przyjdzie. Nigdy nie sądziłem, że nie jestem w odpowiednim rytmie. Jestem strzelcem i muszę zawsze poszukiwać jakiegoś rozwiązania, jakiejś zmiany, żeby skuteczność powróciła - mówił po meczu Allen.
Allen w drugiej połowie meczu zdobył aż 28 punktów i był kluczową postacią swojego zespołu. Po przeciwnej stronie miał jednak godnego siebie rywala w postaci Bena Gordona, który poprawił swoje najlepsze dotychczasowe osiągnięcie w play off i zakończył mecz z dorobkiem 42 punktów (dotychczas jego najlepszy wynik w tej fazie rozgrywek to 35 punktów). Po jego celnej trójce "Byki" wyszły na prowadzenie w końcówce 109:104. W końcówce jednak wynik się wyrównał i po kolejnych punktach Gordona Chicago prowadziło 113:112. Wtedy zza linii 7,24 po raz piąty w tym meczu trafił Allen, a do końca meczu pozostawało 25,3 sekundy. Do remisu doprowadził nie kto inny jak Gordon, a ostatnia akcja meczu należała do gospodarzy. Katem Bulls okazał się Allen. Rzucający Celtics wbił gwoździa do trumny "Byków" trafiając swoją szóstą trójkę w meczu na 2 sekundy przed końcem meczu. Jak, że rywal nie posiadał już przerwy na żądanie, ciężko było przeprowadzić skuteczną akcję, a rzut z całego boiska Tyrusa Thomasa nie znalazł drogi do kosza. W tych dramatycznych okolicznościach Celtics zdołali doprowadzić do remisu w serii.
- Jesteśmy bardzo pewni swego, gdyż czujemy, że dalej nie gramy dobrej koszykówki, a udało nam się wygrać. Nasza najlepsza dyspozycja dopiero przyjdzie - zapowiada Paul Pierce, który dzisiaj wywalczył 18 punktów i 8 zbiórek.
Trener Chicago Bulls Vinny Del Negro przyczyn porażki doszukał się w walce na tablicach. - Oni mieli 21 zbiórek w ataku. Z takim wynikiem jest bardzo trudno nam wygrać jakiekolwiek spotkanie z jakimkolwiek rywalem. Taki zespół jak Celtics zrobił dziś z tego znakomity użytek. Musimy ten element wyeliminować w kolejnych konfrontacjach - komentował spotkanie Del Negro.
W drugim spotkaniu minionej nocy San Antonio Spurs pewnie zrewanżowali się Dalla Mavericks. "Ostrogi" do zwycięstwa poprowadził rozgrywający Tony Parker. Francuz w pierwszej kwarcie zapisał na swoim koncie 19 punktów, a pierwszą połowę zakończył z dorobkiem 27 oczek. Parker rozegrał znakomite zawody, trafił w całym meczu 16 z 22 oddanych rzutów i zakończył mecz z dorobkiem 38 punktów. To pomogło San Antonio Spurs na pokonanie Mavs 105:84 i w rywalizacji pomiędzy tymi zespołami również mamy remis 1:1.
- Myślę, że remis po dwóch meczach tutaj w San Antonio nie jest złym wynikiem. Zawsze jednak, gdy wygrywasz pierwszy mecz w takiej serii na wyjeździe, chcesz bardzo wygrać również i drugi mecz. Po porażce nie jesteś szczęśliwy. My nie jesteśmy - powiedział Dirk Nowitzki. Niemiec z Dallas nie zaliczy tego meczu do udanych. Jego dorobek to 14 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty. Lider Mavs trafił zaledwie 3 z 14 rzutów z gry.
Wyniki:
Boston Celtics - Chicago Bulls 118:115
(R.Allen 30, G.Davis 26, R.Rondo 19 (16 as 12 zb) - B.Gordon 42, J.Salmons 17, B.Miller 16)
Stan rywalizacji: 1:1
San Antonio Spurs - Dallas Mavericks 105:84
(T.Parker 38, T.Duncan 13 (11 zb), D.Gooden 13 - J.Terry 16, J.Kidd 14, D.Nowitzki 14)
Stan rywalizacji: 1:1