Stopniowo i do celu - Jamalex Polonia 1912 Leszno rozdaje karty w I lidze

Materiały prasowe / Polonia Leszno / Na zdjęciu: zespół Jamaleksu Polonii 1912 Leszno
Materiały prasowe / Polonia Leszno / Na zdjęciu: zespół Jamaleksu Polonii 1912 Leszno

Jamalex Polonię bez wątpienia uznać można za rewelację i jednocześnie faworyta I ligi. Wysoko wygrywane mecze, pokonanie u siebie R8 Basket Politechniki i ograniczenie w tym meczu Michaela Hicksa, to nie przypadki. Leszczynian bać musi się każdy.

Pozyskanie Kamila Chanasa i Adama Kaczmarzyka było dla reszty stawki sygnałem, że z Jamalex Polonią trzeba się będzie liczyć - nawet samą drogą dedukcji można było dojść do takich wniosków. I scenariusz ten sprawdza się w 100 procentach. Bilans 8-1 doskonale pokazuje, że ekipa z Wielkopolski dysponuje naprawdę sporym potencjałem. O co tak naprawdę walczy? Czy jest w stanie wygrać całe rozgrywki?

- Liga jest długa i mocniejsza niż przed rokiem, dlatego ostrożnie podchodzimy do takich sugestii. Czy założyliśmy sobie konkretne miejsce na koniec ligi, to odpowiedź brzmi - nie. Chcemy zrobić z Trapezu niezdobytą twierdzę - mówi drugi trener Jamalex Polonii, Maciej Dudzik. - Chcemy wygrywać kolejne spotkania. Celem są na pewno play-offy, w których będziemy walczyć o każdą piłkę, o każdy punkt. A które miejsce nam to da? To się okaże, mam nadzieję, w maju - dodaje.

Ostrożnie w kwestii przedsezonowych założeń wypowiada się także Nikodem Sirijatowicz, który w obecnym składzie jest jednym z zawodników z najdłuższym stażem. - Nie chce mówić o jakichkolwiek celach na ten sezon. Interesuje nas coraz lepsza gra z meczu na mecz i dostarczanie jeszcze większej dawki emocji naszym kibicom - stwierdza. I jak na ten moment widać, jest to sumiennie realizowane, bowiem leszczynianie są jedną z dominujących ekip zaplecza PLK.

Ale dobra forma zespołu nie może dziwić. Nie przy progresie, który z roku na rok czyni. W sezonie 2014/15 Jamalex Polonia była niewyróżniającym się drugoligowcem. Za to już rok później doznała zaledwie jednej porażki, mając już zapewniony awans, i w cuglach wygrała rozgrywki. W I lidze okrzepła i teraz ma skład, który pozwala kibicom w pewien sposób zastanawiać się nad tym, czy będzie w stanie awansować. Budowa krok po kroku jak widać przynosi w tym wypadku spodziewane efekty.

- Uważam, że każdemu zależy na dążeniu do doskonałości i byciu coraz lepszą jednostką. I Leszno jest właśnie takim klubem. Staramy się pokazywać nasze profesjonalne podejście do koszykówki i myślę, że z roku na rok coraz lepiej nam to wychodzi. Już w pierwszym sezonie mojej gry tutaj, awansowaliśmy do pierwszej ligi, a w drugim pokazaliśmy się z dobrej strony jako beniaminek. Mamy więc nadzieję, że ten rok będzie równie pomyślny - zaznacza rozgrywający drużyny.

ZOBACZ WIDEO: Świetne widowisko w Maladze! Baskonia z pierwszą wyjazdową wygraną

Jak na razie receptę na Jamalex Polonię odnalazł jedynie Przemysław Szurek i jego młodzi podopieczni z Poznania. Czy ten zimny prysznic, swoją drogą niewielkich rozmiarów (68:71), był leszczynianom potrzebny, aby w kolejnych meczach móc wyeliminować zaistniałe błędy?

- Ciężko powiedzieć, czy był potrzebny. Na 9 spotkań trafiło się jedno, gdzie po prostu zabrakło skuteczności, a jednocześnie Biofarm zagrał bardzo dobre zawody. Z szacunkiem podchodzimy do każdego rywala, jednak porażki są nieodłączną częścią sportu. Przyjemniej by było mieć same wygrane, ale nie ma na co narzekać, mamy bardzo dobry start i będziemy walczyć o kolejne zwycięstwa w każdym następnym meczu - zaznacza drugi trener zespołu.

I jak widać, porażka w Poznaniu okazała się być na tyle pożyteczną, że kolejne cztery spotkania Jamalex Polonia wygrywała. I to z niewygodnymi rywalami. Z ekipą Łukasza Grudniewskiego przegrał Michael Hicks i jego R8 Basket, a także GKS Tychy czy groźny dla wszystkich Elektrobud-Investment ZB. Po dogrywce, w wojnie nerwów, w Lesznie poległ także SKK Siedlce. Jak na razie wszystko układa się zatem doskonale. Jaki jest na to przepis?

- Składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim bardzo dobrze przepracowany okres przygotowawczy i sparingi z mocnymi rywalami. Dzięki nim jesteśmy gotowi walczyć z każdym. Co więcej, mamy dobry proces treningowy, przygotowujemy się do każdego spotkania i to, co chyba widać najbardziej - jesteśmy drużyną na boisku i poza nim. Bez świetnej atmosfery, bardzo ciężko zbudować zespół gotowy do wygrywania ze wszystkimi - tłumaczy Dudzik. Proste, prawda?

Już w poprzednim sezonie w Lesznie mogło być pięknie. Zespół, wbrew porażce 0-3 w ćwierćfinale, nie był wcale dużo gorszy niż GTK Gliwice. Pierwszy mecz przegrał co prawda dość wyraźnie, ale w dwóch kolejnych był bardzo bliski wygrania (porażki 67:71 i 61:62).

Te spotkania pokazały jednak pewne braki w wyrachowaniu na tym poziomie, co pozwoliłoby zacięte końcówki przechylić na swoją stronę. Teraz ma być inaczej. - Sądzę, że w tym roku mamy większe doświadczenie, bardziej utalentowanych zawodników i też rzecz jasna większe ambicje. Czynimy wyraźny progres, chcemy iść tą drogą - kwituje Sirijatowicz. Gdzie ich to zaprowadzi?

Komentarze (3)
avatar
Unia L.
18.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Właśnie wróciłem z meczu z Sokołem, wygrana 30 pkt, gościom szło słabo, nawet 50 pkt nie przekroczyli, ale to nie jest powód do hurraoptymizmu. Awans? Chyba jeszcze nie, raczej Spójnia. Do gry Czytaj całość
avatar
palec manchester
18.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z całych sił Wam kibicuje. Bardzo dobry ruch ze macie Chanasa i Kaczmarzyka. To robi różnicę. Kibic z Ostrowa. 
avatar
BallyBóg
18.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
moim zdaniem najlepszy trener w lidze cieszacy sie zaufaniem wsrod wspolpracownikow - do tego dobra atmosfera i kazdy gra swoje minuty.