Washington Wizards jeszcze niedawno byli na dobrej drodze, aby poprawić swoją sytuację w ligowej tabeli. Podopieczni Scotta Brooksa notowali trzy zwycięstwa z rzędu, ale teraz spośród czterech ostatnich meczów, przegrali trzy. Czarodziejom tym razem nie powiodło się w Północnej Karolinie, gdzie stoczyli z Charlotte Hornets zażarty bój. - Mieliśmy ten mecz już wygrany - mówi niezadowolony John Wall.
Wizards na 3 minuty i 32 sekundy przed końcem spotkania prowadzili nawet 111:102. Hornets zanotowali wówczas serię 10-2, a kapitalnie w tamtym okresie spisywał się Kemba Walker. Bradley Beal dziewięć sekund przed planowanym zakończeniem został wysłany na linie rzutów wolnych, ale trafił tylko raz.
Odpowiedź Szerszeni była perfekcyjna, Walker wymusił faul Johna Walla, a później nie zawahał się i pewnie trafił dwa osobiste, co dało miejscowym upragnione wyrównanie. Wizards mieli jeszcze szansę w regulaminowym czasie, ale próbę Beala zablokował bardzo dobrze dysponowany tego dnia Dwight Howard.
W dogrywce nakręceni Hornets dominowali od pierwszej chwili. Szybko zrobiło się 125:119 i pomimo chęci, stołecznym trudno było już odrabiać straty. Iskierkę nadziei dała celna "trójka" Otto Portera , ale w newralgicznym momencie piłkę w ataku zebrał i dobił Howard. - Daj im chociaż cień nadziei, a go wykorzystają. To zespół, który nigdy nie przestaje walczyć, po prostu wzięli nam to, co nasze - dodaje Wall.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Górnika Zabrze odpowiada Dariuszowi Mioduskiemu
To właśnie Howard okazał się bohaterem spotkania, w całym meczu zdobył 26 punktów i miał 13 zbiórek. Kemba Walker i Jeremy Lamb dodali po 24 "oczka". Dla Czarodziei 31 punktów zdobył Wall, rozgrywający uzbierał też 11 asyst, choć spudłował wszystkie oddane pięć rzutów za trzy.
Marcin Gortat spisał się solidnie. Polak w 37 minut wykorzystał wszystkie cztery szanse, co dało mu osiem punktów, zebrał też 11 piłek, miał trzy kluczowe podania i dwa bloki. Beal zaaplikował rywalom 22 "oczka", ale dla niego był to występ daleki od ideału. Obwodowy trafił zaledwie 7 na 22 oddane rzuty. Wizards z bilansem 10-8 zajmują obecnie siódme miejsce na Wschodzie.
Hornets prezentują dotychczas dwa oblicza. U siebie grają bardzo dobrze, wygrali 7 na 9 rozegranych meczów, ale na obcym terenie są tylko 1-7. - Kochamy grać w domu. Dziękuję, Charlotte. Ta energia w tym budynku to coś, co daje nam siły i pcha do przodu. Teraz musimy pokazać tę samą moc na wyjazdach - mówi Dwight Howard.
Charlotte Hornets - Washington Wizards 129:124 po dogrywce (25:26, 30:33, 29:29, 30:26, 15:10)
(Howard 26, Lamb 24, Walker 24, Kidd-Gilchrist 12, Kaminsky 12, Williams 12 - Wall 31, Beal 22, Scott 13)