Odzyskali przewagę - relacja z meczu Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec

Wicemistrzowie Polski nie przestraszyli się słupskiego kotła i bardzo pewnie wygrali w hali Gryfia z Energą Czarnymi 80:65. PGE Turów, w rywalizacji do czterech zwycięstw, prowadzi 2:1.

Damian Chodkiewicz
Damian Chodkiewicz

Energa Czarni w piątek prowadzili tylko raz. Chris Booker wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych, a kolejne akcje należały już tylko do graczy PGE Turowa. Skuteczni John Turek (na półdystansie) i Damir Miljkovic (z dystansu) i to goście zdobyli dwanaście punktów, nie tracąc ani jednego. Słupszczanie, po przerwie trenera Gaspera Okorna, zanotowali ośmiopunktową serię i mecz się wyrównał.

Goście nadal minimalnie prowadzili, ale w drugiej kwarcie zaczęła zarysowywał się minimalna przewaga Energi Czarnych, którzy dość często stawali na linii rzutów wolnych. Sam Bojan Bakić wymusił aż cztery przewinienia na Bartoszu Bochno i niemal w pojedynkę gonił rywali. Udaną końcówkę drugiej kwarty miał Paweł Leończyk, który najpierw wyrównał stan meczu na 35:35, a w ostatniej akcji zablokował wchodzącego pod kosz Bryana Bailey’a.

Decydujące akcje rozegrały się po przerwie. Tyus Edney napędził kilka kontrataków, które bardzo skutecznie wykorzystał Chris Daniels. Goście w mgnieniu oka odskoczyli na osiem punktów przewagi i spokojnie mogli już kontrolować grę. Energa Czarni kompletnie nie mogli znaleźć pomysłu na rozbicie, doskonałej tego dnia, obrony PGE Turowa. Chociaż do gry włączył się Mateo Kedzo, to gospodarze przegrywali 47:55 po trzydziestu minutach gry.

Czwartą kwartę zgorzelczanie rozpoczęli od mocnego uderzenia. Za trzy trafili Bailey oraz Robert Witka i przygraniczna drużyna prowadziła już 62:47. Chwilę później to samo powtórzył Damir Miljkovic, a gdy to samo uczynił Witka, to było 74:52 dla PGE Turowa i mecz praktycznie się zakończył. Goście do końca kontrolowali już przebieg meczu i z widoczną rezerwą sił przykładali się do gry obronnej, ale ostatecznie wygrali 80:65.

Zupełnie zatrzymany przez Krzysztofa Roszyka został Demetric Bennett, który do przerwy ani razu nie trafił do kosza, a w całym spotkaniu zdobył zaledwie cztery punkty. W pierwszej części meczu na boisku pojawił się Mantas Cesnauskis, który powrócił po kontuzji, ale szybko złapał trzy przewinienia i wiadomo było, iż tego dnia niezbyt dużo pomoże swojej drużynie.

Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 65:80 (14:17, 21:18, 12:20, 18:25)

Energa Czarni: Bakić 15 (1), Booker 11, Kedzo 10 (1), Cesnauskis 7 (1), Leończyk 6, Burks 5, Bennett 4, Pabian 3 (1), Sroka 2, Dutkiewicz 2 i Malesa 0.

PGE Turów: Miljković 18 (6), Bailey 12 (1), Drobnjak 11 (1), Witka 10 (2), Edney 9, Turek 8, Daniels 6, Bochno 3, Stefański 2, Roszyk 1, Harris 0 i Strzelecki 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×