Blake Griffin wrócił, Clippers wygrali
Przeszło miesiąc trwała przerwa od koszykówki Blake'a Griffina. Lider Los Angeles Clippers wrócił na mecz z Lakers i poprowadził swój zespół do wygranej.
To doskonała wiadomość dla Clipps, których w trwającym sezonie kontuzje nie omijają. Wieczne kłopoty ze zdrowiem Danilo Gallinariego, strata na całe rozgrywki Patricka Beverleya i dopiero od jakiegoś czasu ponownie aktywny Milos Teodosic. Dla Doca Riversa zdecydowanie nie jest to wymarzony czas. Tym bardziej powrót do gry Griffina, i to w dobrym stylu, opiekuna ekipy z LA może zapewne cieszyć.
Skrzydłowy, w meczu przeciwko Lakers, miał mieć jednak monitorowane minuty, ale nie ograniczone. To zresztą zapowiedział sam Rivers. Ostatecznie skończyło się na liczbie 32 min., w trakcie których Griffin zdobył bardzo dobre 24 punkty oraz po 6 zbiórek i asyst.
- Przez cały proces rehabilitacji nigdy nie miałem chwili, w której czułem, że nie mogę czegoś zrobić. Wykonałem wszystkie te małe kroki, które musiałem poczynić, aby móc ostatecznie zagrać i wszystko zgrało się ze sobą - stwierdził zawodnik.
- Nasz sztab medyczny stworzył jeden z najlepszych programów rehabilitacyjnych jakie widziałem. Wracam do zdrowia w świetnym tempie - dodał Griffin, którego powrót do gry był o połowę krótszy niż początkowo zakładano.
Ostatecznie silny skrzydłowy okazał się ważnym elementem wygranej z Lakers, która była dla Clippers czwartą w ostatnich pięciu meczach. Dzięki temu sytuacja drużyny stała się nieco lepsza, a jej obecny bilans to 15-19 (9. miejsce). - Najbardziej podobało mi się to, że Blake po prostu przyłączył się do reszty. Wszyscy nadal mają jednak swoją przestrzeń. Dobrze było widzieć Lou Williamsa i Austina Riversa, pozostających agresywnymi wraz z Griffinem na parkiecie - zaznaczył trener ekipy.