Mniejsza motywacja - relacja z meczu Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec

Para zgorzelecko-słupska przynosi bardzo dużo emocji. Energa Czarni pokonali w niedzielę u siebie PGE Turów 93:71 i wyrównali stan rywalizacji na 2:2.

Praktycznie tylko do połowy pierwszej kwarty warunki dyktowali goście, którzy najpierw, po trójce Damira Miljkovicia, prowadzili 7:2, a chwilę później 14:7. Energa Czarni swoje akcje rozgrywali głównie pod kosz i dzięki skutecznemu Marcinowi Sroce utrzymywali się w grze. W biegiem czasu kapitana słupskiej ekipy wspierać zaczęli jego partnerzy i po trafieniu z dystansu Antonio Burksa mecz się wyrównał. Gospodarzom udało się nawet prowadzić po pierwszej kwarcie 17:16.

W połowie drugich dziesięciu minut był remis po 28, jednak dobra gra Chrisa Bookera, Mateo Kedzo i Bojana Bakicia, a w końcowych minutach także Pawła Leończyka, pozwoliła słupszczanom wygrać ostatnie minuty 14:3. Roszady w składzie wykonywane przez trenera Pawła Turkiewicza niewiele zmieniały, a korzyści nie przynosiły wymuszane przez Bryana Bailey’a faule i zgorzelczanie do szatni schodzili przegrywając 42:31.

Po zmianie stron niewiele się zmieniło i nie pomógł nawet Tyus Edney. Chociaż Amerykanin wyprowadził kilka kontr, które na punkty z dystansu zamienił Alex Harris, to jednak Czarni powiększali swoje prowadzenie. Skuteczne rzuty z dystansu i znakomita obrona pozwoliła podopiecznym Gaspera Okorna prowadzić już ponad dwudziestoma punktami.

Fenomenalny tego dnia był Sroka, który trafiał niesamowite rzuty. To po jego wsadzie Czarni prowadzili 60:39, a goście nie byli w stanie już nawiązać walki. Wynik starał się jeszcze odmienić Robert Witka, ale jego celne i osamotnione rzuty z dystansu okazały się zbyt małą bronią na cały zespół gospodarzy. Energa Czarni nie popełnili błędu PGE Turowa z pierwszego spotkania i nie zaprzepaścili swojej bardzo wysokiej przewagi. Słupszczanie wygrali u siebie 93:71.

Można dopatrywać się wielu przyczyn porażki PGE Turowa. Gospodarze zupełnie zdominowali walkę na atakowanej tablicy i zagrali zdecydowanie bardziej zespołowo. W grze Energi Czarnych o wiele bardziej widać było chęć wygranej i motywacji, by zamazać plamę po fatalnym piątkowym meczu. Niewiele minut na placu gry spędzili Chris Daniels i John Turek, którzy są przecież podstawowymi środkowymi wicemistrzów Polski. Zgorzelczanie fatalnie mylili się także na linii rzutów wolnych.

Stan rywalizacji wyrównał się na 2:2 i kolejny mecz odbędzie się w środę w Zgorzelcu.

Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 93:71 (21:20, 21:11, 27:19, 24:21)

Energa Czarni: Sroka 22 (4), Bennett 16 (1), Booker 14, Kedzo 12 (2), Bakić 9 (1), Malesa 8 (2), Cesnauskis 7, Burks 3 (1), Leończyk 2, Dutkiewicz 0 i Pabian 0.

PGE Turów: Witka 14 (2), Harris 13 (3), Drobnjak 10, Bailey 9, Daniels 7, Turek 7, Miljkovic 6 (2), Edney 2, Roszyk 2, Stefański 1, Bochno 0 i Strzelecki 0.

Źródło artykułu: