Solidny występ Polpharmy nie wystarczył na Anwil. Bogicević: Nie mam zawodnikom nic do zarzucenia

Materiały prasowe / Daniel Szczypior sportowa.com.pl / Polpharma Starogard Gdański
Materiały prasowe / Daniel Szczypior sportowa.com.pl / Polpharma Starogard Gdański

Polpharma Starogard Gdański długo prowadziła u siebie z Anwilem Włocławek, ale ostatecznie musiała uznać wyższość lidera PLK, przegrywając 73:80. - Nie mam swoim zawodnikom nic do zarzucenia - mówił po spotkaniu Milija Bogicević, trener Farmaceutów.

To był jeden z najlepszych występów koszykarzy Polpharmy w ostatnich tygodniach. Można powiedzieć wręcz, że starogardzianie nawiązali do tego, co prezentowali na początku sezonu, czyli przede wszystkim świetnej defensywy i walki o każdy centymetr parkietu. Jeszcze na 5 minut przed zakończeniem gry Farmaceuci prowadzili z faworyzowanym Anwilem Włocławek, potem jednak zabrakło im spokoju i wyrachowania, aby cieszyć się ze zwycięstwa. Z tym problemu nie mieli goście, którzy w końcówce po trójkach Szymona Szewczyka i Jaylina Airingtona wyszli na 5-punktowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu.

A gospodarze? Mogą niewątpliwie żałować straconej szansy, lecz Milija Bogicević mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Jeśli Kociewskie Diabły w dalszej części rozgrywek będą prezentować się w taki sposób, jak w niedzielny wieczór, będą mieć niewątpliwie sporą szansę na triumfy w kolejnych pojedynkach.

- Prowadziliśmy przez ponad 30 minut meczu i wydawało się, że możemy wygrać - nie ukrywał Milija Bogicević. - Na końcu zadecydowały trójki Szewczyka i Airingtona. Nie mam jednak swoim zawodnikom nic do zarzucenia. Chłopaki walczyli na tyle, ile mogli. Wiedzieliśmy, że Anwil będzie bronił różną strefą. Byliśmy przygotowani na to, ale popełnialiśmy straty. Musimy się teraz jak najlepiej przygotować do kolejnych meczów - zapowiedział serbski szkoleniowiec.

Z opinią swojego trenera zgadzał się także kapitan Polpharmy Starogard Gdański, Marcin Flieger, który również podkreślał, że jego ekipa zagrała naprawdę bardzo dobre zawody.

- Mecz był otwarty przez 32 minuty - mówił Flieger. - W końcówce zadecydowały te rzuty Szewczyka i Airigtona. Co prawda my też mieliśmy otwarte pozycje, gdybyśmy trafili, to sprawa mogła być w dalszym ciągu otwarta. Mieliśmy swoje szanse - przyznawał doświadczony rozgrywający Farmaceutów.

ZOBACZ WIDEO: Adam Kszczot: Gdybym to powiedział, byłbym wielkim kłamcą

Komentarze (2)
avatar
caMan
8.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Technik dla ławki w czwartej kwarcie = trzeba byłoby coś Anwilkowi dodać, bo się męczą. 
avatar
josik
8.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oby wszyscy oddali serducho na boisku jak nasi zawodnicy, to wynik byłby dla nas satysfakcjonujący. Niestety , znalazły się też trzy błąkające owieczki, które.......zgubiły drogę do ........ Czytaj całość