"Stelmet grający o coś, to jest zupełnie inny Stelmet" - Janusz Jasiński mówi o meczu sezonu i transferze Hosleya

Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Janusz Jasiński
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Janusz Jasiński

- Wiem, że cena na jego usługi była podobno okazyjna, ale w naszym klubie dla Quintona Hosleya nie było miejsca. Cieszę się, że wrócił do PLK, ale tak po ludzku jest mi trochę smutno - mówi Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Enei BC.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Zespół po "objęciu sterów" przez Andreja Urlepa wygrał 10 z 11 meczów. Czy ostatnie wyniki sprawiają, że jest pan dumny z postawy drużyny?[/b]

Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Enei BC Zielona Góra: Na pewno cieszymy się z faktu, że drużyna gra lepiej, ale przede wszystkim skuteczniej. W sporcie zwycięstwa są najważniejsze.

Seria jest imponująca, choć zdajemy sobie sprawę, że ta idylla nie będzie trwać wiecznie. Przyjdą na pewno trudniejsze momenty, ale nie wyprzedzajmy czasu. Cieszmy się chwilą. Warto dodać, że wokół zespołu stworzyła się bardzo fajna atmosfera. Widać, że trenerowi w szybkim czasie udało się zbudować team-spirit. Andrej Urlep jak doświadczony lis potrafił odpowiednio poustawiać klocki.

Czy nie żałuje pan tego, że do zmiany trenera doszło tak późno?

Nie. Wszystko w życiu ma swój czas i moment. Ten czas zmiany trenera był właściwy. Decyzja została uszanowana przez obie strony, a na tym nam najbardziej zależało, bo bardzo cenimy trenera Gronka, który bardzo nam pomógł.

ZOBACZ WIDEO Cóż za kanonada strzelecka - dziewięć bramek w meczu Swansea City - Notts County! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Jak zmieniła się sama gra po dojściu nowego trenera? Co się panu najbardziej podoba?

Diabeł tkwi w szczegółach. Składniki są te same, ale czasami jak to w życiu: zupa smakuje bądź nie. Wszystko jest kwestią proporcji. Pojawienie się nowego trenera zawsze powoduje reset u zawodników. Wszyscy mogą pisać na nowo swoją kartę u Andreja Urlepa. Uważam, że dla wielu okazało się to zbawienne.

Warto odnotować, że dodaliśmy do składu trzech zawodników, którzy mocno pomagają w grze. To ogniwa, które są wartością dodaną tej drużyny. Przez to zespół jest bardziej zbilansowany.

Murić, Marković, Hernandez - to klasowe nazwiska jak na polskie warunki.

Doszli zawodnicy, których nam brakowało w zespole. Wszyscy wiemy, że transfer Muricia był nieco wymuszony odejściem Armaniego Moore'a. Mimo wszystko uważam, że jest to dobra zmiana, biorąc pod uwagę pewną perspektywę. Wydaje mi się, że Armani szukałby nowego klubu po tym sezonie, z kolei Murić będzie chciał u nas zostać. To dla nas świetna informacja, bo Edo jest uznanym nazwiskiem na europejskim rynku.

Marković jest graczem o ogromnym potencjale, który cały czas się rozwija. Choć on musi jeszcze znaleźć swoje miejsce w poukładanej drużynie, w której jest szeroka rotacja. To nie jest tak, że zawsze będzie tak, jak on by chciał. Czasami wizja trenera i dobro całej drużyny są ważniejsze.

Hernandez jest ciekawym ruchem. Wierzę, że po aklimatyzacji
pokaże pełnię swoich umiejętności.

Jak pan widzi środowy mecz z Cez Basketball Nymburk?

Te ostatnie mecze, w których gra toczyła się o wielką stawkę, pokazały, że drużyna była świetnie przygotowana pod względem mentalnym. Myślę, że podobnie będzie w środę. Uważam, że Stelmet grający o coś, to jest zupełnie inny Stelmet. Tak też było w poprzednich latach. Widać, że ta grupa ludzi potrzebuje dużej adrenaliny. Jeśli zagramy dobrze pod względem taktycznym, to będziemy cieszyć się ze zwycięstwa.

W ostatnich dniach Anwil Włocławek związał się umową z Quintonem Hosley'em, zawodnikiem, który w przeszłości przez dwa sezony występował w Stelmecie Enei BC. Jak pan na to zareagował? Wiem, że był on jednym z pana ulubieńców.

Cieszę się, że taki koszykarz będzie grał w PLK, ale poniekąd jest mi z tego powodu tak po ludzku też trochę smutno. Będzie to dla nas na pewno nieco przykre wrażenie, ale zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że każdy zawodnik szuka pracy. Wiem, że ta cena na jego usługi była podobno okazyjna, ale w naszym klubie dla Quintona w tym momencie nie było miejsca.

Czy wcześniej klub rozważał jego zatrudnienie?

Było kilka podchodów pod Quintona, ale to było w okresie przedsezonowym. Warto pamiętać o tym, że to jest dobry, ale i wymagający koszykarz w sensie minut, roli i miejsca w zespole. Trenerzy mają do niego różne podejście. Niektórzy go kochają, ale są też tacy, którzy go nie tolerują.

Zobacz inne teksty autora

Komentarze (2)
avatar
Henryk
7.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Panie Januszu ma Pan jednak zasady którym Pan hołduje, ciężko Pana wyprowadzić z równowagi co uwidoczniło się niejednokrotnie a szczególnie przy ogólnej nagonce na Trenera Pana Artura Gronka gd Czytaj całość
avatar
wąż
7.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
TYLKO ZASTAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!11