Dla koszykarzy Stelmetu Enei BC Zielona Góra była to druga porażka w tym tygodniu. O ile środową przegraną z CEZ Basketball Nymburk można było przewidzieć, to porażkę z AZS-em Koszalin należy traktować w kategoriach ogromnej sensacji. Przed sobotnim spotkaniem podopieczni Dragana Nikolicia wygrali bowiem zaledwie 7 z 21 spotkań w Energa Basket Lidze.
To jednak nie przeszkodziło im w tym, żeby od samego początku dyktować warunki w starciu z mistrzem Polski. Już w pierwszej kwarcie koszalinianom udało się zbudować 12-punktową przewagę.
- Fatalnie weszliśmy w mecz. Graliśmy za miękko. Daliśmy się rozegrać rywalom. Mamy z tym ogromny problem, bo praktycznie w każdym spotkaniu w PLK scenariusz się powtarza - mówił na pomeczowej konferencji prasowej wściekły Andrej Urlep, który... po swojej wypowiedzi opuścił salę. Nawet, co jest w zwyczaju, nie poczekał na kapitana Łukasza Koszarka.
Zielonogórzanie w dalszej części meczu potrafili odrobić straty i wrócić do gry. W trzeciej kwarcie wyszli nawet na prowadzenie (64:63). - Mieliśmy swoje szanse, ale w kluczowych momentach popełnialiśmy głupie błędy - przyznał Słoweniec.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Joshua pokazał zdjęcie swoich mięśni. Niesamowite!
Jeden z dziennikarzy zapytał Urlepa: "czy jego koszykarze zlekceważyli AZS?" - Ja wiedziałem, że to będzie trudne spotkanie, apelowałem o pełną koncentrację. Może niektórzy koszykarze nie zrozumieli tego? W PLK każdy zespół walczy - odpowiedział.
- AZS pokazał nam, jak należy walczyć w każdym meczu ligowym. Dał prawdziwą lekcję. Nasza gra? To była kompromitacja - skomentował Urlep.
Stelmet Enea BC z bilansem 15:6 zajmuje trzecie miejsce w PLK. Do prowadzącego Anwilu traci już cztery zwycięstwa.