Przyznać trzeba bez cienia wątpliwości, że w ostatnim czasie Utah Jazz stali się jednym z najgorętszych zespołów w lidze NBA. Fantastyczny sezon rozgrywa rookie Donovan Mitchell, który jest jednym z głównych kandydatów do nagrody dla debiutanta roku. W zasadzie na polu walki pozostał już jedynie on i Ben Simmons z 76ers. W tyle została para Lakers - Kyle Kuzma i Lonzo Ball. Na wyróżnienia posezonowe czas przyjdzie jednak w odpowiednim czasie. Teraz wypada się skupić na formie Jazz.
Na samym początku sezonu trudno było przypuszczać, że po opuszczeniu Salt Lake City przez Gordona Haywarda, "Nutki" będą zespołem, którego poczynania warto będzie śledzić. Jeśli jednak już, to raczej ze względu na to, aby dostrzec tę wyraźną różnicę, którą czynił obecny zawodnik Boston Celtics. I faktycznie, początek nie był udany. Problemy zdrowotne Rudy'ego Goberta także w tym nie pomagały. Później z gry do końca rozgrywek wypadł Thabo Sefolosha i wydawało się, że w stanie Utah sezon spiszą na straty. Nic z tego!
Jeszcze przed końcem trade deadline zespół opuścił Rodney Hood, ale z tego powodu nikt chyba w klubie nie rozpacza. Tym bardziej, że w jego miejsce przyszedł Jae Crowder i jak na razie jest on sporym wsparciem dla zaledwie 21-letniego Mitchella. Co prawda jego próbka jest dość mała (2 mecze), jednak śr. 14,5 punktu oraz 4 zbiórki to porównywalne liczby do tych, które osiągał Hood. W dodatku jest on dobrym obrońcą, a to było Jazzmanom niemal niezbędne wobec utraty Sefoloshy.
Ale teraz konkrety. Podopieczni Quina Snydera wygrali 10 ostatnich spotkań, dzięki czemu wrócili do gry - tej o play-offy. Paradoks w tym wszystkim jest jednak taki, że ich pozycja w Konferencji Zachodniej ani drgnęła. Jak byli na 10. pozycji z wspomnianym bilansem 19-28, tak są na niej nadal, mając już jednak wynik 29-28. Są wreszcie na plusie, zatem rywale, będący bezpośrednio przed nimi, muszą mieć się na baczności.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski był w odpowiednim miejscu i czasie - skrót meczu Bayern - Schalke [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]
Już od jakiegoś czasu można zaobserwować walkę czterech ekip o trzy miejsca w czołowej ósemce Zachodu. Są to Nuggets, Blazers, Pelicans oraz Clippers. Zanim rozpoczął się trwający streak Jazz, zespół z 8. lokaty miał bilans 24-23 i byli to koszykarze z Denver. Teraz to miejsce zajmują Pelicans (30-26), co pokazuje, że drużyna z Utah, mająca 29 wygranych i 28 porażek, ma duże szanse na awans, jeśli oczywiście utrzyma obecną dyspozycję.
Kluczem do ostatniej formy Jazz jest oczywiście Mitchell, który rozkręca się w zasadzie z meczu na mecz, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc. W trakcie obecnego streaku zespołu, liczącego 10 wygranych, był jego liderem ze średnio zdobywanymi 21 punktami na mecz. I zapisał się dzięki temu na kartach historii ligi. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 1959/60, kiedy do serii 10 zwycięstw swoją drużynę (Philadelphia Warriors) poprowadził legendarny Wilt Chamberlain, także będący wówczas debiutantem.
The Jazz have won 10 consecutive games -- and rookie Donovan Mitchell has been the team's leading scorer during the streak.
— ESPN Stats & Info (@ESPNStatsInfo) 13 lutego 2018
He's the 1st rookie to lead his team in scoring during a 10-game winning streak since Wilt Chamberlain for the 1959-60 Warriors.
(via @EliasSports) pic.twitter.com/ndsS2NBktZ
Teraz przed zespołem z Salt Lake City seria spotkań z łatwiejszymi rywalami. W trakcie najbliższych gier, wyraźnym faworytem w starciu z Jazz będą tak naprawdę jedynie Houston Rockets. Pozycja wyjściowa, do walki o pierwszą ósemkę Zachodu, wydaje się być zatem dla ekipy Nutek niemal idealna. Zmierzy się ona kolejno z Suns, Blazers, Mavericks, Rockets, Timberwolves, Kings, Magic, Pacers, Grizzlies i Pelicans. Później także na jej drodze wcale nie będą stawały potęgi NBA, a przynajmniej nie w większości, zatem?