W 2018 roku GTK Gliwice wygrało 5 z 8 meczów. Potrafiło zaskoczyć wyżej notowanych rywali, jak Rosa Radom czy PGE Turów Zgorzelec. W ostatni weekend pewnie ograło (88:68 - przyp. red.) walczące o play-off Asseco Gdynia.
- W drugiej części sezonu znacznie poprawiliśmy swoją grę. Zaczęliśmy grać we własnej hali co też ma na to wpływ i teraz jakoś idzie - mówi Michał Jędrzejewski, rozgrywający śląskiego zespołu. Jak sam przyznaje gra się również łatwiej, bo zakończyła się rywalizacja o utrzymanie. - Na pewno zdjęło to z nas presję i pojawiło się więcej luzu w grze - dodaje.
Mówiąc o presji, sam Jędrzejewski ma jej w ostatnim czasie trochę więcej. Wszystko ze względu na odejście Roberta Skibniewskiego. Teraz 20-latek jest jedynym nominalnym zmiennikiem Quintona Hookera, który gra ostatnio rewelacyjnie. - Jest to dla mnie ogromna szanse, ale i większa odpowiedzialność, której muszę sprostać. Wchodzę do gry, dostaję więcej szans i to bardzo mnie cieszy - mówi.
Już w niedzielę GTK rozegra kolejny mecz we własnej hali. Rywal, drużyna TBV Start Lublin, w pierwszej konfrontacji triumfował pewnie, bo 90:65. Plan na udany rewanż? Oczywiście zatrzymać szalonych Chavaughna Lewisa i Jamesa Washingtona.
ZOBACZ WIDEO: FC Barcelona z Pucharem Króla!
- Lewis to jeden z najlepszych strzelców i trzeba go zatrzymać. Washington to z kolei jeden z graczy z najlepszą średnią asyst. Ograniczenie tych zawodników na pewno będzie priorytetem, ale o innych też nie można zapomnieć - przekonuje Jędrzejewski.
W triumfie nad Asseco mocno pomogły trójki, których gliwiczanie trafili 13. Gdy ten element funkcjonuje, GTK jest groźne dla każdego. Problem w tym, że ta skuteczność jest mocno nieregularna. - Tak bywa że czasem rzut siedzi, czasem jest z nim gorzej. Jeżeli nie siedzi to trzeba nadrabiać obroną. Jak nie trafiasz trzeba wracać i zapieprzać w defensywie - zakończył.