Żeljko Obradović: Messina jest najlepszy

Czwarte zwycięstwo Panathinaikosu Ateny w ostatnich dziewięciu latach to oznaka prawdziwej dominacji na kontynencie. Nie byłoby jednak tego bez jednej postaci - trenera Żeljko Obradovicia, który chyba stracił już rachubę ile trofeów wywalczył w całej karierze na ławce trenerskiej. Mimo to, Serb w dalszym ciągu nie uważa się za najlepszego szkoleniowca Starego Kontynentu.

2000, 2002, 2007 i 2009 - co łączy te daty? Odpowiedź jest prosta: triumf Panathinaikosu Ateny w Final Four Euroligi. "Wszechateńskie Koniczynki" wygrywały kolejno nad Maccabi Tel Awiw (w Salonikach), Kinderem Bolonia (w Bolonii) i dwukrotnie nad CSKA Moskwa (w Atenach i w miniony weekend w Berlinie). Co jeszcze łączy te zwycięstwa? Wszystkie trofea grecki klub zdobył odkąd stery trenerskie objął Żeljko Obradović. Mimo niesamowitych osiągnięć, bowiem Euroligę Serb wygrywał jeszcze trzykrotnie wcześniej z innymi zespołami, 49-letni szkoleniowiec nie przykłada do trofeów wielkiej uwagi. - To zawsze było zajęcie mojej matki, a obecnie mojego syna, by ogarnąć to wszystko i poukładać różne puchary w moim gabinecie - zwierza się Obradović na łamach jednej z serbskich gazet. - Nawet nie wiem gdzie są niektóre trofea za mistrzostwa ligowe czy puchary. Część jest tutaj, w Atenach, część w moim domu w Cacaku, a jeszcze inne znajdują się w Belgradzie.

Które zatem zwycięstwo spośród 9 mistrzostw krajowych, 7 krajowych pucharów, 7 triumfów w Eurolidze i 2 w Pucharze Saporty, nie wspominając nawet o tytułach i medalach w koszykówce reprezentacyjnej, smakowało najlepiej? - Bardzo ważne jest to, czy dane zwycięstwo było oczekiwane czy nie. Czy klub był faworytem czy nie - tłumaczy Serb. Po chwili milczenia, odpowiada jednak niemal szeptem. - Jeśli jednak chcecie wiedzieć, który triumf smakował najlepiej, zawsze odpowiem, że ten ostatni, najbliższy w czasie jest też najbliższy w sercu.

Od początku swojej przygody z Panathinaikosem Ateny, czyli od roku 1999, każdy z tych tytułów Obradović niezmiennie dedykuje fanom tego klubu. Trzeba jednak oddać, że mało którzy kibice w Europie są tak oddani swojej drużynie. - Jestem zachwycony przede wszystkim dlatego, że ateńscy fani mogą cieszyć się z kolejnego triumfu. Jak zobaczyłem ilu ich przybyło do stolicy Niemiec by nas wspierać, wiedziałem, że możemy zrekompensować im trudy podróży i wysokie ceny biletów tylko jednym - zwycięstwem - opowiada trener aktualnych mistrzów Euroligi.

Wygrana jest tym lepsza, że wywalczona po ciężkim i wyczerpującym boju. Podopieczni Obradovicia prowadzili już co prawda do przerwy dwudziestoma punktami, 48:28, lecz w drugiej połowie zupełnie oddali pole do popisu drużynie CSKA Moskwa. Kiedy jednak przyszło co do czego, nie mylili się i wygrywając 73:71, pokazali mentalność zwycięzców. - Wiedziałem, że CSKA się nie podda. Ich trener to fantastyczny motywator i byłem pewien, że oni wrócą do gry. Na szczęście w końcówce to my zagraliśmy z zębem i udowodniliśmy, że jesteśmy charakterni.

Niewiele brakowało jednak, by ze zwycięstwa cieszyli się moskwianie. Na kilka sekund przed końcem to oni mieli piłkę i oddawali decydujący rzut. Ramunas Siskauskas nie trafił jednak zza linii 6,25 i po chwili nastąpiła eksplozja radości graczy Panathinaikosu. - Nigdy nie przywiązywałem wielkiej wagi to rzutów w ostatnich sekundach. Zawsze uważałem, że klucz do zwycięstwa leży gdzieś indziej, w innych momentach spotkania. Zawsze, aż dotychczas - przyznaje Serb, chwaląc autora ostatniej akcji. - Siskauskas to niesamowicie odważny zawodnik. Miałem go okazję trenować go dwa lata temu, tutaj w Panathinaikosie i wiedziałem, że sam będzie chciał zakończyć to spotkanie. Mimo to nakazałem go nie podwajać bo bałem się, że poda do kogoś na czystej pozycji. Cóż, po prostu ryzykowałem - zdradza sekrety ostatniego czasu w meczu Obradović. W decydującej akcji szkoleniowiec ateńczyków nakazał bronić Siskauskasa Amerykaninowi Drew Nicholasowi. Jak zatem ocenia jego pracę? - Drew wykonał olbrzymią robotę w końcówce. Oczywiście gdyby Ramunas trafił, pewnie dziś bym go krytykował... - puszcza oko trener.

Obradović w zagrał dotychczas w dwunastu turniejach Final Four, z czego wygrał siedem. Wielkim przegranym niedzielnego finału był inny utytułowany trener, Ettore Messina. Dla Włocha berlińska impreza była dziewiątą tego typu, lecz sięgnąć po najwyższy laur udało mu się "tylko" czterokrotnie. Dysproporcja znacząca, lecz mimo to serbski szkoleniowiec nie zmienia swojego nastawienia. - Jestem pełen podziwu dla tego, co Ettore robi w CSKA i uważam, że nie ma lepszego od niego trenera w Europie. Takie jest moje zdanie - kończy swoją wypowiedź siedmiokrotny Mistrz Euroligi.

Komentarze (0)