Rok temu James Harden zajął drugie miejsce w głosowaniu na MVP sezonu regularnego. Ustąpił tylko Russellowi Westbrookowi, który zakończył rozgrywki ze średnimi na poziomie triple-double. W tym roku Westbrook powtórzył swój wyczyn, ale tym razem o nagrodę MVP będzie mu trudniej.
Coraz więcej głosów mówi, że najbardziej wartościowym graczem rozgrywek 2017/18 był Harden. Lider Houston Rockets notował średnio 30,4 punktu na mecz - najwięcej w całej lidze. To dzięki niemu Rakiety osiągnęły najlepszy bilans spośród 30 zespołów (65-17) i są wymieniane wśród faworytów do zdetronizowania Golden State Warriors.
- Myślę, że James Harden zrobił wiele przez ostatni sezon, a w ciągu dwóch ostatnich lat grał naprawdę fenomenalnie. Gdyby nie historyczny wyczyn Westbrooka, to on rok temu dostałby nagrodę MVP - przyznał Kobe Bryant.
- To, co Harden robił od początku do końca sezonu, zasługuje na nagrodę. Pracował przez cały sezon i doprowadził zespół w miejsce, w którym jest teraz. - Nie wiem, czy jest coś czego nie zrobił, aby zostać MVP - dodał legendarny gracz Los Angeles Lakers.
Tymczasem w wyścigu po prestiżową nagrodę jest również LeBron James, który po raz pierwszy w karierze wystąpił we wszystkich 82 spotkaniach sezonu zasadniczego. Lider Cavs ma cztery takie tytuły na swoim koncie. Jeśli zdobędzie kolejny, zrówna się z Michaelem Jordanem.
ZOBACZ WIDEO Gol i owacja na stojąco dla Arkadiusza Milika. Sześć goli w meczu Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]