W Gdyni czują niedosyt. "Nawet dodatni bilans nie pozwolił być w play-offach"

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Przemysław Frasunkiewicz i młode wilki z Asseco Gdynia
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Przemysław Frasunkiewicz i młode wilki z Asseco Gdynia

Przedstawiciele Asseco Gdynia mogli być rozczarowani po przegranym 74:89 meczu z Rosą Radom. Ewentualna wygrana dawałaby im bowiem udział w play-offach. - Mimo wszystko, sezon można zaliczyć do bardzo udanych - nie ukrywał Przemysław Frasunkiewicz.

Porażka z Rosą Radom 74:89 sprawiła, że Asseco Gdynia znalazło się poza pierwszą "ósemką" Energa Basket Ligi i nie zagra w fazie play-off. Pomimo niekorzystnego rezultatu, Przemysław Frasunkiewicz mógł być zadowolony z postawy podopiecznych. - Walczyliśmy przez całe spotkanie. Jestem bardzo zadowolony z postawy swoich zawodników zarówno w tym meczu, w którym każdy dał z siebie sto procent i oddał zdrowie, jak i w całym sezonie. Walczyliśmy na tyle, na ile mogliśmy - podkreślił trener.

- Cały sezon na duży plus, wielu z tych chłopców zrobiło, przez swoją ciężką pracę, bardzo duży postęp. Całe szczęście, że obyło się bez kontuzji przez cały sezon. Mogę tylko powiedzieć, że przed wszystkimi z tych chłopców większa lub mniejsza kariera, co bardzo cieszy - kontynuował trener drużyny z Trójmiasta.

Mimo wszystko, mógł czuć niedosyt, ponieważ jego podopieczni byli blisko wywalczenia awansu do play-offów. - Nie ma co udawać i mówić, że gramy tylko po to, żeby szkolić, bo wtłaczanie do głowy tego, że trzeba wygrywać, czy to na treningu, czy na meczu, to jest podstawa do tego, żeby ktoś jakąś karierę później zrobił. Na pewno jest żal, bo przed sezonem słyszałem opinie, że oddaliśmy Matczaka i Szymańskiego, a wzięliśmy Garbacza i Wykę, co jest na nasz minus, więc mamy małe szanse na to, aby powalczyć o cokolwiek. Tymczasem do ostatniej kolejki walczyliśmy o play-off - zaznaczył Frasunkiewicz.

- Niestety, sami jesteśmy sobie winni, nie ma co ukrywać, ale też ten mecz w Słupsku, który my zagraliśmy, a inni nie, wcale nam nie pomógł. Powinniśmy go wygrać - przypomniał sytuację z wycofaniem się Czarnych Panter. - Jest niedosyt, ale jest duży postęp w porównaniu z poprzednim sezonem, bo zakończyliśmy rozgrywki z dodatnim bilansem. Liga jest jednak tak wyrównana, że nawet dodatni bilans nie pozwala na to, żeby wejść do play-off - zwrócił uwagę szkoleniowiec.

Spotkanie w Hali MOSiR-u w Radomiu było ostatnim występem Piotra Szczotki na koszykarskich parkietach. - To był ostatni mecz Piotrka w bardzo obfitej karierze. Grałem z nim przez bardzo wiele sezonów w paru klubach. Jest to zawodnik, który zaszczepił w Asseco chęć walki i pracę na sto procent, nawet kiedy jest bardzo niekorzystny wynik. Bardzo też mi pomógł w szatni swoim doświadczeniem - komplementował kolegę z boiska Frasunkiewicz.

- Chcę podziękować wszystkim kolegom z drużyny, trenerom, właścicielom za to, że stworzyli mi tak fajne warunki do pracy. Ci chłopcy na pewno pójdą w świat. Mam nadzieję, że wiele się nauczyli zarówno pod względem sportowym, jak i życiowym. Staramy się uczyć ich nie tylko koszykówki, ale i podejścia do życia, pracy i szacunku do niej. Cieszę się, że w przyszłości w tym projekcie będę mógł uczestniczyć - powiedział Szczotka, który pozostanie w Asseco w roli trenera przygotowania motorycznego.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Cała Europa to wie - Piotr Zieliński będzie wielki. "Imponuje mi"

Komentarze (1)
ֆzαкαlucћ
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No z Piernikami bęcki u siebie, ale to można było jeszcze wkalkulować, ale porażka w Gliwicach, Lublinie no i mieliście pecha, że dostarczyciel punktów Słupsk się późno wycofał, bo jeszcze zdąż Czytaj całość