Zeszłoroczne demony wypędzone. To ma być inny Anwil

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Anwil Włocławek
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Anwil Włocławek

W zeszłym roku we Włocławku musieli przełknąć gorzką pigułkę. Anwil mimo że był liderem po rundzie zasadniczej odpadł już w ćwierćfinale. - Nie ma obaw, że historia się powtórzy - mówi Paweł Leończyk, który został w składzie z poprzedniego sezonu.

Poprzedni sezon był dobrą nauczką dla Anwilu, który sezon zakończył już na etapie ćwierćfinału, mimo iż mówiło się o zdetronizowaniu Stelmetu BC Zielona Góra.

Włocławianie odpadli już w pierwszej rundzie, przegrywając z Czarnymi Słupsk (2:3), którzy zmagali się z ogromnymi problemami finansowo-kadrowymi. Z zeszłego sezonu w składzie zostało czterech zawodników (Leończyk, Łączyński, Sobin i Komenda) i cały sztab szkoleniowy.

- Stare demony wypędzone. Nikt już nie myśli o tym, co było w zeszłym sezonie. Nie ma żadnych obaw, że teraz historia się powtórzy. Oczywiście wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski z tamtej porażki. Na pewno nie zlekceważymy zespołu z ósmego miejsca. W tym sezonie liga pokazała, że drużyny ze środka tabeli stać na sprawianie niespodzianek - przekonuje Paweł Leończyk.

Anwil nie miał najlepszej końcówki sezonu zasadniczego. Włocławianie przegrali 4 z 5 meczów, co wzbudziło niepokój wśród miejscowych fanów. Podopieczni Igora Milicicia w ostatniej kolejce wysoką wygraną nad Polpharmą Starogard Gdański (106:56) ostudzili nieco nastroje. To ma być zwiastun powrotu do wysokiej formy.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: zespół Jana Bednarka nie zatrzymał Chelsea, hokejowa akcja Girouda [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

- Chcemy wrócić do tej gry, którą prezentowaliśmy przez wiele miesięcy w sezonie zasadniczym. Pod koniec mieliśmy pewne problemy, które były spowodowane różnymi kwestiami. Ten mecz z Polpharmą pokazał, że wracamy na dobre tory. To był zwiastun tego, co będzie się działo w play-off - zapowiada Leończyk.

Anwil znów wszedł do play-off z pierwszego miejsca, ale scenariusz ma być zupełnie inny. We Włocławku zapowiadają, że na pewno nie zlekceważą PGE Turowa Zgorzelec, który w ostatnich kolejkach pokazał się z bardzo dobrej strony. Podopieczni Michaela Claxtona pokonali m.in. Rosę i Stelmet. Zgorzelczanie zapowiadają, że sam awans do play-off ich nie zadowoli i chcą nie tylko powalczyć z liderem tabeli, ale również sprawić niespodziankę.

- Ostatnie zwycięstwa z Rosą i Stelmetem pokazują, że PGE Turów jest w stanie wygrywać z najlepszymi zespołami w lidze. To groźna drużyna, której nie wolno dać się rozpędzić. Zgorzelczanie bazują na rzucie z dystansu. To najlepszy zespół pod tym względem w rozgrywkach. Kilku zawodników ma ponad 40-procentową skuteczność. Pod koszem jest Waldow, który dobrze sobie radzi. Jest niebezpieczny - ocenia Leończyk.

- W tym momencie jest 0:0. Cała zabawa zaczyna się od początku. Teraz zacznie się prawdziwe granie - podkreśla podkoszowy włocławskiego zespołu.

Źródło artykułu: